Anna M. (imię zmienione) – inwalidka, która niedowidzi na skutek nieudanej operacji oczu i od wielu lat cierpi na schizofrenię paranoidalną – postanowieniem Sądu Rejonowego w Białymstoku miała zostać umieszczona w domu pomocy społecznej. Próby przekonania jej do dobrowolnego opuszczania mieszkania, które wynajmowała od gminy, nie powiodły się. W związku z tym Sąd zarządził natychmiastowe zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie jej do DPS, co nastąpiło 17 listopada 2011 roku.
Z reklamówką, dowodem i gotówką
Kobieta opuściła zajmowany lokal z reklamówką najpotrzebniejszych rzeczy osobistych, dowodem osobistym i gotówką w wysokości 1660 zł. Wykonujący czynności zatrzymania policjant poinformował pracowników gminy, że wobec Anny M. toczy się postępowanie o ubezwłasnowolnienie, a z najbliższych członków rodziny ma ona jedynie 90-letnią ciotkę. Nie weryfikując tych informacji, pracownicy gminy udali się do wynajmowanego mieszkania, gdzie sporządzili dokumentację fotograficzną i protokół zdawczo-odbiorczy lokalu. Przedmioty znajdujące się w lokalu uznali za bezwartościowe, i zlecili zewnętrznej firmie opróżnienie lokalu. Firma wywiozła praktycznie wszystkie rzeczy na wysypisko śmieci, nie informując o tym kobiety oraz nie uzyskując jej zgody.
Kiedy Anna M. się o tym dowiedziała rok po przeniesieniu jej do DPS, zwróciła się do gminy o rozwiązanie umowy najmu z datą 17 listopada, co było podyktowane chęcią uniknięcia opłat za lokal.
Kobieta wystąpiła też z pozwem cywilnym przeciwko gminie, domagając się 5 tys. zł odszkodowania za rzeczy bezprawnie usunięte z zajmowanego przez nią mieszkania oraz 20 tys. zł zadośćuczynienia za naruszenie jej dóbr osobistych w postaci nietykalności mieszkania i tajemnicy korespondencji, a także za krzywdy doznane w wyniku pozbawienia możliwości powrotu do wcześniej zajmowanego lokalu.
Gmina zgodziła się tylko na zapłatę 5 tys. zł. Natomiast powyżej tej kwoty wniosła o oddalenie powództwa.