Sąd: uczuć sentymentalnych nie wolno bagatelizować

Wywiezienie na wysypisko rzeczy osobistych kobiety, która została przymusowo doprowadzona do domu pomocy społecznej stanowi naruszenie dóbr osobistych – wynika z wyroku Sądu Okręgowego w Białymstoku.

Publikacja: 07.04.2014 15:21

Sąd: uczuć sentymentalnych nie wolno bagatelizować

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

Anna M. (imię zmienione) – inwalidka, która niedowidzi na skutek nieudanej operacji oczu i od wielu lat cierpi na schizofrenię paranoidalną – postanowieniem Sądu Rejonowego w Białymstoku miała zostać umieszczona w domu pomocy społecznej. Próby przekonania jej do dobrowolnego opuszczania mieszkania, które wynajmowała od gminy, nie powiodły się. W związku z tym Sąd zarządził natychmiastowe zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie jej do DPS, co nastąpiło 17 listopada 2011 roku.

Z reklamówką, dowodem i gotówką

Kobieta opuściła zajmowany lokal z reklamówką najpotrzebniejszych rzeczy osobistych, dowodem osobistym i gotówką w wysokości 1660 zł. Wykonujący czynności zatrzymania policjant poinformował pracowników gminy, że wobec Anny M. toczy się postępowanie o ubezwłasnowolnienie, a z najbliższych członków rodziny ma ona jedynie 90-letnią ciotkę. Nie weryfikując tych informacji, pracownicy gminy udali się do wynajmowanego mieszkania, gdzie sporządzili dokumentację fotograficzną i protokół zdawczo-odbiorczy lokalu. Przedmioty znajdujące się w lokalu uznali za bezwartościowe, i zlecili zewnętrznej firmie opróżnienie lokalu. Firma wywiozła praktycznie wszystkie rzeczy na wysypisko śmieci, nie informując o tym kobiety oraz nie uzyskując jej zgody.

Kiedy Anna M. się o tym dowiedziała rok po przeniesieniu jej do DPS, zwróciła się do gminy o rozwiązanie umowy najmu z datą 17 listopada, co było podyktowane chęcią uniknięcia opłat za lokal.

Kobieta wystąpiła też z pozwem cywilnym przeciwko gminie, domagając się 5 tys. zł odszkodowania za rzeczy bezprawnie usunięte z zajmowanego przez nią mieszkania oraz 20 tys. zł zadośćuczynienia za naruszenie jej dóbr osobistych w postaci nietykalności mieszkania i tajemnicy korespondencji, a także za krzywdy doznane w wyniku pozbawienia możliwości powrotu do wcześniej zajmowanego lokalu.

Gmina zgodziła się tylko na zapłatę 5 tys. zł. Natomiast powyżej tej kwoty wniosła o oddalenie powództwa.

Rzeczy o wartości sentymentalnej

Sąd Rejonowy w Białymstoku uznał, iż działania pozwanej gminy naruszyły dobra osobiste powódki, i zasądził na jej rzecz 15 tys. zł. Jak wskazano w uzasadnieniu, działania urzędników nie tylko naruszyły prawo do nietykalności mieszkania i tajemnicę korespondencji, ale również prawo do prywatności, zdrowia, nazwiska i wizerunku, skoro bez zgody powódki w zajmowanym przez nią mieszkaniu pojawiły się osoby zupełnie jej obce, które miały dostęp do jej ubrań (w tym bielizny), dokumentów oraz pamiątek rodzinnych. – Dotykano jej ulubionych sprzętów domowych, czego nie robiły nawet zajmujące się powódką opiekunki społeczne i sąsiadki – zauważył sąd.

Sąd wyjaśnił, że zadośćuczynienie za krzywdę moralną stanowi swoiste wynagrodzenie za szkodę niematerialną, którą stanowią ujemne przeżycia poszkodowanego w postaci cierpienia psychicznego. – W okolicznościach sprawy powódka wskutek bezprawnego działania pozwanego utraciła niemal wszystkie swoje rzeczy osobiste, w tym pamiątki rodzinne, przedmioty codziennego użytku, które nawet jeśli nie miały obiektywnie wielkiej wartości majątkowej, to dla konkretnej osoby, tu powódki, stanowiły rzeczy o rzeczy o wartości sentymentalnej – wskazał sąd.

Czuła się pewnie i bezpiecznie

Te orzeczenie podtrzymał Sąd Okręgowy w Białymstoku (sygn. akt II Ca 1196/13), który nie miał wątpliwości, że doszło do naruszenia dóbr osobistych Anny M. Jak zauważono w uzasadnieniu, w przypadku powódki krzywda była tym bardziej dotkliwa biorąc pod uwagę jej wiek i stan zdrowia. – Jej osobista sytuacja sprawiała, że powódka w domu, wśród znanych jej przedmiotów czuła się pewnie i bezpiecznie – zauważył sąd.

W uzasadnieniu skład orzekający za absurdalne uznał zarzuty podnoszone przez gminę w apelacji, które zmierzały do przekonania o tym, że powódka była związana jedynie z mieszkaniem jako pomieszczeniem, a nie pozostawionymi tam przedmiotami. – Pozwana zapomina, że przedmioty te stanowiły dorobek życia powódki, były to również pamiątki rodzinne, które niewątpliwie miały dla niej sentymentalną wartość – wyjaśnił sąd, dodając, iż uczuć tych nie wolno bagatelizować.

Anna M. (imię zmienione) – inwalidka, która niedowidzi na skutek nieudanej operacji oczu i od wielu lat cierpi na schizofrenię paranoidalną – postanowieniem Sądu Rejonowego w Białymstoku miała zostać umieszczona w domu pomocy społecznej. Próby przekonania jej do dobrowolnego opuszczania mieszkania, które wynajmowała od gminy, nie powiodły się. W związku z tym Sąd zarządził natychmiastowe zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie jej do DPS, co nastąpiło 17 listopada 2011 roku.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Internet i prawo autorskie
Bruksela pozwała Polskę do TSUE. Jest szybka reakcja rządu Donalda Tuska
Prawnicy
Prokurator z Radomia ma poważne kłopoty. W tle sprawa katastrofy smoleńskiej
Sądy i trybunały
Nagły zwrot w sprawie tzw. neosędziów. Resort Bodnara zmienia swój projekt
Prawo drogowe
Ten wyrok ucieszy osoby, które oblały egzamin na prawo jazdy
Dobra osobiste
Karol Nawrocki pozwany za książkę, którą napisał jako Tadeusz Batyr