Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych (dalej GIODO), wspierając akcję Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów „Przed wakacjami – co warto wiedzieć?", opisuje klasyczne przypadki, kiedy brak wyobraźni prowadzi do przekazania naszych danych osobowych w niepowołane ręce. Utracie czujności szczególnie sprzyja wakacyjne rozluźnienie.
Podczas wypoczynku dokumenty tożsamości – najczęściej dowody osobiste, paszporty i legitymacje szkolne – są w ciągłym ruchu. Wylegitymowania żądają hotele, wypożyczalnie sprzętu, właściciele gospodarstw agroturystycznych. Najłatwiej wtedy zostawić dokument na godzinę czy dwie. Ale możemy to zrobić o jeden raz za dużo.
Nie trać z oczu
Jak wskazuje GIODO, pozostawianie jako zastawu dowodu osobistego czy paszportu jest nie tylko sprzeczne z ustawą o ochronie danych osobowych, ale też z przepisami dotyczącymi dowodów tożsamości. Do ich przechowywania trzeba posiadać podstawę prawną, a mają ją – i to w szczególnych przypadkach – tylko organy porządku publicznego.
Hotelarz, który oddaje nam dowód osobisty czy paszport za godzinę czy następnego dnia, popełnia wykroczenie, co podlega odpowiedzialności karnej. Nie powinien też go kserować przy meldunku. Zidentyfikowanie osoby jest prawem tego, kto zawiera umowę. Ale nie oznacza, że może ona spisać wszystkie dane z dokumentu, a tym bardziej przechowywać jego kopię. Taka kartka z odbitką dowodu osobistego powinna mieć przynajmniej adnotację, że sporządzono ją np. w celu zawarcia umowy najmu na dwa tygodnie.
Paranoja czy rozsądek
Czym grozi nadmierne dzielenie się swoimi danymi? Możemy wrócić z wakacji z kredytem, pożyczką albo zakupem ratalnym – tyle że bez towaru. Jako potwierdzenie, że przyjęliśmy na siebie takie zobowiązanie, może służyć kserokopia dowodu osobistego. A mając ją, łatwo podrobić widniejący na niej podpis właściciela.