Liczba etatów w amerykańskim sektorze pozarolniczym wzrosła w maju tylko o 75 tys., gdy średnia prognoz analityków mówiła o zwyżce o 185 tys. Dane za kwiecień zrewidowano w dół z 263 tys. do 224 tys., a dane za marzec ze 189 tys. do 153 tys. Stopa bezrobocia utrzymała się jednak na poziomie 3,6 proc., najniższym od 50 lat.
Te dane wskazują na pogorszenie koniunktury za Atlantykiem. Rośnie więc prawdopodobieństwo, że Fed będzie prowadził łagodniejszą politykę i być może nawet dokona w tym roku cięcia stóp procentowych. W reakcji na publikację danych z rynku pracy dolar słabł więc wobec innych kluczowych walut (w piątek po południu za euro płacono 1,13 dol.), rentowność amerykańskich obligacji dziesięcioletnich spadła najniższego poziomu od września 2017 r.
Liczony przez nowojorski oddział Fedu wskaźnik określający prawdopodobieństwo recesji w ciągu najbliższych 12 miesięcy wynosił na koniec kwietnia 27,49 proc. i był najwyższy od sierpnia 2008 r. Wskaźnik prawdopodobieństwa recesji w USA liczony przez agencję Bloomberga wynosił w maju 25 proc. i był najwyższy do lata 2011 r. (czyli okresu, w którym rynkiem wstrząsnęło cięcie amerykańskiego ratingu kredytowego przez agencję Standard & Poor's). Ekonomiści ankietowani przez National Association for Business Economics (NABE) szacują ryzyko recesji w Stanach Zjednoczonych w tym roku tylko na 15 proc., ale w przyszłym już na 60 proc.
Powód do niepokoju daje też majowy odczyt indeksu PMI mierzącego koniunkturę w amerykańskim przemyśle. Wskaźnik ten spadł z 52,6 pkt w kwietniu do 50,5 pkt w maju, czyli najniższego poziomu od września 2009 roku. Amerykański przemysł znalazł się więc na krawędzi stagnacji.
Impuls fiskalny zapewniony gospodarce przez administrację prezydenta Donalda Trumpa już osłabł, dają o sobie znać skutki podwyżek stóp procentowych oraz niepewności związanej z wojnami handlowymi. Już samo to, że zaczęto publicznie mówić o groźbie recesji, może za jakiś czas zacząć uderzać w nastroje konsumentów i biznesu.