W piątek na giełdzie na dobre rozpoczęła się korekta. Indeksy ruszyły w dół, a chętnych do zakupów tym razem zabrakło. W kolejnych dniach możemy dalej mieć do czynienia z realizacją zysków, która prawdopodobnie sprowadzi główny indeks giełdy WIG20 w okolice poziomu 1620 – 1650 pkt. Oznaczałoby to spadek jeszcze o około 4,5 proc. Jeśli test tych poziomów wypadnie korzystnie, na giełdę mogą powrócić zwyżki.
Wydaje się jednak, że poziom ostatnich szczytów w okolicach 1800 pkt to wszystko, na co obecnie stać rynek. Zresztą nie ma większych fundamentalnych powodów do kontynuacji wzrostowego trendu. W dość zgodnej opinii analityków wyniki banków w pierwszym kwartale będą złe, a bez nich trudno będzie utrzymać optymizm na rynku. Ponadto giełdowy rynek wciąż musi radzić sobie bez udziału funduszy inwestycyjnych. Jak podała firma Analizy Online, w marcu saldo wpłat i umorzeń do funduszy inwestycyjnych było ujemne i wyniosło 620 mln zł. To najniższa wartość wskaźnika od listopada 2006 roku. A bez powrotu klientów TFI trudno będzie oczekiwać trwałych zwyżek na GPW.
Na rynku walutowym złoty powinien pozostać pod korzystnym dla niego wpływem informacji o linii kredytowej dla Polski z MFW, choć ewentualna korekta na GPW może powstrzymać dalsze umacnianie się krajowej waluty.
Ważne będą poniedziałkowe dane na temat produkcji przemysłowej. Rynek oczekuje, że w marcu produkcja spadła o 6,5 proc.