W najbliższych latach nie zanosi się na zmiany. Po pierwsze dlatego, że węgiel z zagranicy, zwłaszcza ze Wschodu, jest stosunkowo tani, a koszty jego wydobycia w Polsce stale rosną.
Tak duży import w roku ubiegłym spowodowany był większym popytem na paliwo i nienadążającą za nim podażą na krajowym rynku. W tym roku jednak polskie kopalnie miały spore zapasy niesprzedanego surowca, ich główny odbiorca zaś – energetyka – wybrał paliwo zagraniczne. Zdaniem ekspertów rynku to przede wszystkim sprawa ceny. Węgiel z importu na wagonie w Gdańsku to koszt nieco ponad 10 zł za tonę, a węgla w Kompanii Węglowej (największy krajowy gracz) ok. 12 zł. W Polsce drogie są bowiem koszty transportu.
Ale i koszty samego górnictwa są coraz wyższe. Wydobycie schodzi bowiem coraz niżej (o 7 – 8 m rocznie). To pociąga za sobą inwestycje, m.in. w bezpieczeństwo, ale i np. klimatyzację, bo na dole panuje bardzo wysoka temperatura. Dodatkowo połowa wszelkich kosztów kopalń to płace – prawie 8 mld zł rocznie.
Jednak nawet gdyby polska energetyka i koksownictwo chciały się decydować wyłącznie na polski surowiec, nie byłoby to możliwe, bo są gatunki węgla, których w Polsce w ogóle się nie produkuje.
Węgiel kupujemy głównie z Rosji (niemal połowa dostaw), Czech i Stanów Zjednoczonych. Niewykluczone, że Rosja w przyszłym roku zwiększy dostawy do Polski.