Poprzedni tydzień na giełdach krajów rozwijających się nie wypadł zbyt okazale. Średnio majątki inwestorów stopniały o prawie 1 proc. Chlubnym wyjątkiem była jedynie, nie po raz pierwszy zresztą, giełda turecka. Zakończyła kilka ostatnich sesji na plusie, dzięki czemu zysk z tureckich akcji, liczony od początku roku, wyniósł już prawie 38 proc.

Pozostałym rynkom wschodzącym jest bardzo daleko do takiego wyniku. Najbliżej, z ponad 20-proc. wzrostem od początku roku, jest giełda z Bombaju. Inwestorzy z dużą życzliwością przyglądają się indyjskiej gospodarce, która skutecznie, dzięki olbrzymiemu rynkowi wewnętrznemu, opiera się globalnemu spowolnieniu. Problemem, który dusi indyjskie firmy, jest jednak wysoka inflacja, która nie pozwala tamtejszemu bankowi centralnemu na obniżenie stóp procentowych.

Na drugim biegunie jest za to giełda chińska. Tamtejsze akcje od początku roku potaniały już o ponad 6 proc., co jest najgorszym wynikiem ze wszystkich rynków emerging markets. Tylko w poprzednim tygodniu rynek w Szanghaju spadł o ponad 2,9 proc., co było największym spadkiem od pięciu tygodni. Inwestorzy pozbywają się papierów chińskich firm, bo publikowane przez nie raporty finansowe za trzeci kwartał w większości srodze rozczarowują. Wydaje się jednak, że zła passa może się wkrótce odwrócić. Najnowsze dane, m.in. o rosnącym popycie na miedź w Chinach, wskazują, że chiński tygrys powoli wraca na tory szybkiego wzrostu. Kolejnym potwierdzeniem tej tezy mógł być odczyt październikowego wskaźnika koniunktury (PMI) dla przemysłu, który wzrósł do 49,1 pkt z 47,9 pkt miesiąc wcześniej.

Słabo w poprzednim tygodniu prezentowały się też giełdy południowoamerykańskie. Szczególnie nieudany dla nich był czwartek i piątek. Za spadki na giełdzie w Sao Paulo w dużej mierze odpowiadał Banco Santander Brasil, który przedstawił bardzo słaby raport finansowy za III kwartał, tłumacząc go pogarszającą się sytuacją w gospodarce. Do głębokich spadków na giełdzie w Buenos Aires przyczyniła się m.in. agencja ratingowa Moody's, która obniżyła ocenę argentyńskich papierów dłużnych do B3 z B2. Inwestorom nie spodobały się też doniesienia, że we wrześniu produkcja przemysłowa w tym kraju była o 1,7 proc. niższa niż miesiąc wcześniej i 4,4 proc. niższa niż rok wcześniej.

Na europejskich giełdach wschodzących przeceny nie były tak głębokie jak na innych kontynentach. Gracze nie palili się jednak do kupowania akcji, bo opublikowane w poprzednim tygodniu dane makroekonomiczne (wskaźnik PMI) ze strefy euro, która jest głównym partnerem handlowych Czech, Węgier czy Polski, pokazały, że nadzieje na szybkie ożywienie w gospodarce były przedwczesne.