Tzw. szybki szacunek inflacji we wrześniu GUS opublikuje w piątek o godz. 10. Ankietowani przez „Rzeczpospolitą” ekonomiści przeciętnie sądzą, że pokaże on wzrost wskaźnika cen konsumpcyjnych (CPI) o 8,5 proc. rok do roku, po zwyżce o 10,1 proc. w sierpniu.
Czytaj więcej
Narodowy Bank Polski opublikował spot, w którym chwali się, że dzięki niemu od kilku miesięcy ceny w Polsce stoją w miejscu, a nawet spadają. Cóż, te ceny, na które polityka NBP rzeczywiście ma wpływ, wciąż rosną.
Taki wynik oznaczałby, że inflacja zmalała najbardziej od maja (wtedy obniżyła się o 1,7 pkt proc.) i znalazła się najniżej od listopada 2021 r. Tak gwałtownego spadku inflacji pozwala oczekiwać m.in. wysoka baza odniesienia sprzed roku, gdy w ciągu miesiąca CPI podskoczył o 1,6 proc. Tymczasem we wrześniu br. CPI prawdopodobnie był stabilny lub nawet zmalał, do czego w dużej mierze przyczyniły się obniżki cen paliw.
Optymiści sądzą, że inflacja zmalała do 8,1 proc.
Szacunki ekonomistów są jednak mocno zróżnicowane. Optymiści sądzą, że inflacja zmalała do 8,1 proc., pesymiści zaś liczą się z wynikiem powyżej 9 proc. Niepewność wynika z tego, że do spadku inflacji przyczyniły się działania administracyjne, których przełożenie na CPI trudno precyzyjnie oszacować.
- Źródłem niepewności dla odczytu wrześniowej inflacji jest skala wpływu czynników regulacyjnych, a w szczególności obniżka cen energii elektrycznej oraz wprowadzenie programu darmowych leków dla seniorów i dzieci – tłumaczą analitycy z Banku Millennium.