„Litwa od dłuższego czasu czekała, aż inflacja osiągnie szczyt, który obecnie obserwujemy. Roczna inflacja nieznacznie spadła w porównaniu do września, ale są też inne oznaki wskazujące na to, że inflacja się wyczerpała – widzimy że miesięczne zmiany są już skromniejsze, w porównaniu do pierwszej połowy roku, kiedy co miesiąc ceny skakały o średnio 2 proc., w ostatnich miesiącach jest to już 1,5 proc. – powiedział Maciulis.
Rownież Indre Ghenite-Pikchene, ekonomistka w INVL Asset Management uważa, że szczyt inflacji Litwa już osiągnęła. „Zbliża się chłodna pora roku – mieszkańcy otrzymają rachunki za ogrzewanie, wiele gospodarstw zmieni swoje przyzwyczajenia, Boże Narodzenie będzie obchodzone skromniej” – zauważa ekonomistka.
Według Genyte-Pikchene wzrost cen na Litwie nie wynika wyłącznie z czynników fundamentalnych. „Bezrobocie na Litwie jest rekordowo niskie, o ile nie ma dużych zwolnień i bankructw, kondycja sektorów eksportujących jest bardzo dobra, więc nie ma przepływu negatywów, nie ma powodu, aby zmieniać oczekiwania uczestników gospodarki i obniżyć ceny” – zauważa. „Do tanga trzeba dwojga: nie ma czegoś takiego, że tylko kupcy podnoszą ceny. Dopóki kupujący kupują po wysokich cenach naturalnie jest miejsce na ich podniesienie” – dodał Genite-Pikchene.
Maciulis zauważył, że w niedalekiej przyszłości ceny niektórych produktów spadną – to i inne czynniki doprowadzą do spadku inflacji w przyszłości, a w 2023 r. mogą doprowadzić do deflacji.
„Surowce potaniały, koszty transportu znacznie się zmniejszyły, zwłaszcza w przypadku transportu towarów z Chin i innych krajów azjatyckich, inne czynniki inflacyjne spowolniły. (...) Wszystkie czynniki wskazują, że roczna inflacja będzie spadać, a następnie rok będzie więcej niż miesiąc, kiedy będzie deflacja, jest też prawdopodobne, że ceny energii nie wzrosną, wszystko to wpłynie na stopę inflacji w przyszłości” – powiedział Maculis.
„Przewidujemy, że latem przyszłego roku inflacja na Litwie spadnie pod koniec przyszłego roku do 5 proc.” – powiedział Maculis.