Dla handlu Dzień Dziecka to tradycyjnie jeden z dni w kalendarzu przynoszących wzrost obrotów i szanse na dodatkowe zyski. W tym roku będzie jednak handlowcom trudniej zarobić, ponieważ ogólna koniunktura zniechęca do wydawania pieniędzy. Biorąc pod uwagę, że wydatki na podstawowe produkty rosną, podobnie jak raty kredytów, na inne kategorie zostaje mniej pieniędzy.
Z badań wynika, że większość Polaków zamierza kupić prezent z tej okazji. Według badania Empiku chce to zrobić 75 proc., a wśród rodziców 91 proc. 43 proc. osób chce wydać 50–100 zł, a co czwarty mniej, co pokazuje, iż skala wydatków spadła. Z ubiegłorocznego badania SW Research dla Allegro wynikało, że co trzeci badany chciał wydać 100–200 zł, 28 proc. do 300 zł, a 26 proc. chciało wydać więcej.
W tym roku dzieci mogą się zatem spodziewać skromniejszych upominków, ale handlowcy i tak przeszli do ofensywy. – Konsumenci uważniej patrzą na wydatki i kalkulują, gdzie różne kategorie produktów kupią taniej, a gdzie szybciej – mówi Krzysztof Bartnik, założyciel i prezes firmy Imker, obsługującej handel internetowy. – Sprzedawcy powinni teraz uważnie śledzić zachowania kupujących i dostosowywać do nich rodzaje płatności, np. coraz popularniejsze płatności odroczone, metody dostaw, politykę cen, np. uwzględniającą zestawy produktów w atrakcyjnej cenie czy okazjonalne promocje. Obecnie szansę na zwiększenie sprzedaży daje marketingowe wykorzystanie Dnia Matki i Dnia Dziecka – dodaje Bartnik.
W tym okresie oczywiście najczęściej kupowane są zabawki, zwłaszcza klocki Lego, ale też książki czy gry planszowe. Branżowi analitycy wskazują, że można zauważyć w wielu przypadkach wzrost cen często poszukiwanych zabawek.
Według RMD Research zabawki najdroższe są w grudniu i maju, gdy kupujemy prezenty na święta Bożego Narodzenia i Dzień Dziecka. Tuż po tych świętach, czyli w styczniu, lutym i czerwcu, zabawki są najtańsze. – Sklepy promocjami wywierają presję na sprzedawców online, pokazując w gazetkach naprawdę imponujące obniżki, które bledną po zajrzeniu do internetowej porównywarki cen – mówi Wojciech Kyciak, prezes firmy Bezokularow.pl. – Tutaj jedyna przewaga, na jaką mogą liczyć tradycyjni sprzedawcy, to bliskość sklepu i brak kosztów dostawy – dodaje.