[b]Rzeczpospolita: Międzynarodowy Fundusz Walutowy prognozuje wzrost PKB w tym roku na 3 proc. Deutsche Bank jest bardziej optymistyczny z prognozą przewidującą 4 proc. wzrost. Skąd bierze się ten optymizm?[/b]
Thomas Mayer: Motorem rozwoju będą przede wszystkim duże kraje Azji, w tym głównie Chiny. Zamieszanie na rynkach światowych pomogło Chinom stać się największym eksporterem w roku 2009. Wcześniej przez 6 lat z kolei tytuł ten należał do Niemiec. Rosnąca rola Chin w światowej gospodarce będzie jednak coraz bardziej zauważalna, stąd właśnie nasze oczekiwania - dla Azji prognozujemy przyspieszenie tegorocznego wzrostu do 6,7 proc. wobec 4,8 proc. w 2009. Ale i Europa będzie miała wzrost gospodarczy. Dla strefy euro przewidujemy dynamikę PKB na poziomie 1,5 proc. Dla samych Niemiec 2 proc.
[wyimek]Dłuższa wersja wywiadu, a w niej m.in. o przykrych niespodziankach, jakie zgotują nam banki centralne, we wtorkowej "Rzeczpospolitej"[/wyimek]
[b]Siłą napędową państw eurolandu pozostaje eksport. Czy pana zdaniem słabe i wciąż tracące z powodu sytuacji w Grecji euro, pomaga przypadkiem unijnym eksporterom?[/b]
Na krótką metę z pewnością, ale właśnie dla eksporterów. Na dłużej, osłabienie waluty, zwłaszcza takie, które jest spowodowane kłopotami gospodarczymi, nigdy nie jest korzystne. Bo nawet jeśli eksporterzy będą korzystać z niższych kosztów produkcji, reszta może mieć poważne problemy. Podrożeje wtedy wszystko, w tym również obsługa zadłużenia między innymi i Grecji, co spowodowało spadek notowań europejskiej waluty. Zgoda, są powody, dla których euro jest dzisiaj tanie, ale dla gospodarki nie jest to żaden powód do radości.