Sytuacja gospodarcza w Europie Zachodniej ma bardzo duży wpływ na koniunkturę w Polsce, ponieważ strefa euro i Wielka Brytania odbierają niemal 60 proc. polskiego eksportu. Dlatego ostatnia seria informacji napływających zza Odry nie może napawać optymizmem polskich przedsiębiorców.
Najnowsze dane wskazują, że po dwóch latach silnego wzrostu w Europie rośnie ryzyko twardego lądowania gospodarki. Pocieszające jest, że relatywnie najmniejsze ryzyko recesji występuje w Niemczech, które są najważniejszym partnerem handlowym Polski.
Bardzo uważnie śledzone przez inwestorów wskaźniki PMI i Ifo spadły znacznie bardziej, niż oczekiwali ekonomiści. PMI mierzy aktywność gospodarczą w sektorze prywatnym. W strefie euro wskaźnik ten spadł w lipcu o 1,5 pkt, do poziomu 47,8 pkt. Każdy wynik poniżej 50 pkt oznacza regres w przedsiębiorstwach. Zdaniem ekonomistów grupy badawczej Markit, która przygotowuje badanie, spowolnienie w eurolandzie jest większe od wcześniejszych oczekiwań. Ifo z kolei pokazuje nastroje niemieckich przedsiębiorców. Wskaźnik spadł w lipcu aż o 3,8 pkt, do poziomu 97,5 pkt. Ekonomiści oczekiwali 100 pkt.
– Ożywienie gospodarcze kończy się – napisał instytut Ifo.
Czy Europie grozi recesja? PKB musiałby się obniżyć przez dwa kolejne kwartały. Takie ryzyko wynosi znacznie mniej niż 50 proc., ale jeszcze kilkanaście tygodni temu analitycy niemal w ogóle o nim nie mówili. Większość ekonomistów wierzy, że od czwartego kwartału europejska gospodarka nieco przyspieszy, choć na trwałą poprawę koniunktury nie ma na razie szans.