Główny Urząd Statystyczny podał w piątek, że nasza gospodarka wzrosła w pierwszych trzech miesiącach tego roku o 0,8 proc., a licząc kwartał do kwartału – o 0,4 proc. To znak, że nadal wydajemy pieniądze na towary i usługi. Z całą resztą jest już gorzej – inwestycje firm spadły o 0,9 proc. w porównaniu z ostatnim kwartałem 2008 roku, zmniejszył się też eksport, a jeszcze bardziej spadł import.
W konsekwencji przedsiębiorstwa ograniczyły produkcję o 1,4 proc. w porównaniu z ostatnimi trzema miesiącami minionego roku. Ekonomiści podkreślają, że niezły wynik, jaki osiągnęła polska gospodarka, to przede wszystkim zasługa w miarę wysokiego eksportu w porównaniu z importem.
W Unii przed nami jest tylko Cypr, ze wzrostem na poziomie 1,6 proc. Trzeci kraj na podium to Grecja z wynikiem 0,3 proc. Reszta Europy pogrążyła się już w recesji. – Kryzys dotknął całego świata, najbliższe miesiące nie będą łatwe – skomentował dane premier Donald Tusk podczas konferencji zorganizowanej na warszawskiej giełdzie.
Minister finansów Jacek Rostowski podkreślił, że nawet te ośrodki, które prognozują dla nas recesję, jednocześnie stawiają nas w grupie państw o najlepszej sytuacji makroekonomicznej. – Bardzo słusznie nie daliśmy się wpędzić w panikę i najpierw zbieramy informacje, które pozwolą nam podjąć ważne decyzje w sprawie nowelizacji budżetu na ten rok – uważa Rostowski.
Tegoroczne dochody budżetu wciąż są oparte na nierealnych wskaźnikach i wzroście produktu krajowego brutto na poziomie 3,7 proc. Michał Boni, doradca ekonomiczny premiera, stwierdził, że najnowsze szacunki rządu mówią już o wzroście 0,5 – 1,3 proc. w przyszłym roku. – Przez ten pryzmat należy oceniać obecny rok – powiedział „Rz” Boni. – Trzeba więc zastosować te same szacunki do planowania korekty dochodów. Gorzej, jeśli zrealizuje się czarny scenariusz Komisji Europejskiej, według którego nasza gospodarka skurczy się o 1,4 proc., wtedy potrzebne będą większe oszczędności.