Trudno jest precyzyjnie przewidzieć gospodarcze skutki zimy. Sezonowość powoduje, że na pierwszy kwartał przypada najmniejsza w roku wartość PKB przy jego podziale na kwartały.
Za największą niespodziankę pierwszego kwartału należy uznać nienotowany w tym dziesięcioleciu spadek wartości dodanej (sektorowego wkładu do PKB) w usługach rynkowych. Rozwój sektora usług jest przejawem wychodzenia gospodarki z ery industrialnej, a wzrost jego udziału jest potwierdzeniem unowocześniania gospodarki. Oznaki osłabienia wzrostu w tym sektorze stanowiącym w Polsce blisko połowę wartości dodanej w gospodarce dało się obserwować już w 2009 roku, jednak o spadku wartości usług nie było mowy. Co dziwniejsze, w najważniejszej części usług rynkowych, czyli w handlu i transporcie, odnotowano całkiem pokaźny wzrost wartości dodanej (odpowiednio o 3,7 i 4,4 proc.).
Zastanawiający jest za to pojawiający się drugi raz z kolei w pierwszym kwartale bardzo wysoki wzrost wartości dodanej usług nierynkowych – znacznie wyższy, niż miało to miejsce w minionym dziesięcioleciu. W powiązaniu ze wzrostem spożycia publicznego ilustruje to wysiłki państwa w ograniczeniu społecznych skutków spowolnienia gospodarczego. Kolejną niespodzianką i zarazem zagadką jest rozbieżność między wzrostem spożycia indywidualnego i publicznego (o 2,2 proc.) a wynoszącym tylko 0,3 proc. wzrostem sprzedaży w handlu detalicznym. Rozbieżność taka jest trudna do wytłumaczenia, gdyż zwykle spożycie i sprzedaż w handlu detalicznym powinny wykazywać podobne tendencje zmian.
Przy znacznie wyższej dynamice obrotów handlowych niż elementów popytu krajowego swoistym paradoksem jest mniejszy wpływ eksportu netto na wzrost PKB niż popytu krajowego. W 2009 roku bardziej eksport netto wpływał na wzrost PKB. Trzeba tutaj przypomnieć, że metoda liczenia PKB jest koncepcją intelektualną rządzącą się swoją logiką, która czasami prowadzi do trudności ze zrozumieniem przebiegu zjawisk makroekonomicznych.