[b]Rzeczpospolita: W Polsce agencje pracy tymczasowej są w tym roku pełne optymizmu. A jak jest na świecie?[/b]
[b]Patrick De Maeseneire:[/b] W skali globalnej od marca obserwujemy stały wzrost sprzedaży. W Europie Wschodniej sięgnął on w I kwartale 30 proc. W porównaniu z zeszłym rokiem rośniemy też w Ameryce Północnej i w zachodniej Europie, choć nie widać tam niestety sygnałów solidnego ożywienia całej gospodarki. Zazwyczaj nasza branża zwiększa przychody równolegle ze wzrostem gospodarczym. Teraz rośniemy szybciej, gdyż firmy w latach kryzysu przeszły tak głęboką restrukturyzację, że gdy pojawia się dodatkowy popyt albo gdy trzeba odbudować zapasy, brakuje im rąk do pracy. Nie chcą jednak na razie zatrudniać na stałe, więc rośnie popyt na pracowników tymczasowych. To bardzo wyraźnie widać np. w przemyśle motoryzacyjnym w Europie Zachodniej i w USA. Dla naszej branży oznacza to dalszy wzrost.
[b]Ile może on wynieść w całym 2010 roku?[/b]
Globalnie będzie raczej jednocyfrowy, choć będzie to wysoka cyfra. Natomiast w Ameryce Północnej i w niektórych krajach Europy Zachodniej np. w Niemczech, we Włoszech może być nawet dwucyfrowy. Perspektywy branży są dobre, zwłaszcza na tle całego rynku pracy. Na tegorocznym Światowym Forum Ekonomicznym w Davos wszyscy mówili o jobless recovery — ożywieniu bez wzrostu zatrudnienia. Widać to np. w USA gdzie mimo wzrostu gospodarczego utrzymuje się wysokie bezrobocie. Jeśli powstają nowe miejsce pracy to głównie w pracy tymczasowej.
[b]Jakie są prognozy na kolejne lata?[/b]