Wówczas sprzedaż detaliczna w USA wzrosła 4,7 proc. Z kolei w 2010 r. zyskała 4,1 proc.

Raport przygotowała branżowa organizacja National Retail Federation zrzeszająca 24 tys. firm handlowych z całego kraju.

– Przez ostatnie półtora roku to właśnie detaliści byli pierwszą linią frontu, jeśli chodzi o spodziewane ożywienie gospodarcze – ocenia Matthew Shay, prezes NRF. – Wierzymy, że branża w tym roku będzie jednym z motorów ożywienia, ale potrzebujemy aktywniejszych działań władz, jeśli chodzi np. o walkę z bezrobociem – dodaje.

To główny powód ostrożności handlowców w prognozowaniu tegorocznych wyników sprzedaży. Jednak NRF zauważa, że obecnie poziom bezrobocia w USA jest najniższy od trzech lat, co dla detalistów ma ogromne znaczenie. Dodatkowo ekonomiści spodziewają się, że w tym roku dynamika amerykańskiego PKB wyniesie 2,1 – 2,4 proc.

Jednak sytuacja na rynku nieruchomości wciąż jest trudna i nie ma co liczyć, żeby w bieżącym roku nastąpiły gwałtowne zmiany. Analitycy NRF zwracają też uwagę na ryzyko wzrostu inflacji, co będzie miało duże znaczenie dla nastrojów konsumenckich, a w konsekwencji także wydatków w sklepach.