Zdaniem Piotra Piękosia, analityka Banku Pekao, w szczególności martwić może coraz niższa dynamika sprzedaży dóbr trwałego użytku, która jest istotnym barometrem nastrojów konsumentów. - Pomimo rozczarowującego odczytu sprzedaży detalicznej za czerwiec, perspektywy dla wzrostu konsumpcji pozostają korzystne i w kolejnych kwartałach konsumpcja prywatna powinna nadal być jednym z głównych czynników wzrostu gospodarczego. Najważniejszym czynnikiem pobudzającym konsumpcję będzie poprawiająca się sytuacja na rynku pracy (o czym świadczy chociażby dzisiejszy odczyt danych o stopie bezrobocia rejestrowanego za czerwiec, która zanotowała kolejny głęboki spadek i weszła w tym roku w wyraźny trend spadkowy). Konsumpcji powinna sprzyjać także niski poziom inflacji (w szczególności w przypadku cen żywności, co generuje większą siłę nabywczą gospodarstw domowych w zakresie dóbr trwałego użytku) oraz łagodna polityka monetarna, która obniża koszy obsługi zadłużenia gospodarstw domowych w złotych, a także zachęca do finansowania wydatków kredytem konsumpcyjnym – mówi ekonomista.
Grzegorz Ogonek, ekonomista ING Banku Śląskiego:
Nawet jak się odliczy samochody, paliwa, znajdzie się bardziej bazową miarę, to wciąż jest to odczyt rozczarowujący. Pewien wzrost w skali roku jest, ale dynamika jest dość przygaszona, widać to szerzej, nie tylko z tych danych. Jako argument można podnieść wakacje, ale po odczycie produkcji każdy szukał, czy nie ma coś więcej. Te dane trafiają w oczekiwania, że wkradła się pewna słabość. \ Widać to też w strefie euro, drugi kwartał był nijaki, na trzeci wskaźniki wyprzedzają też są nie najlepsze. Z drugiej strony wskaźniki popytu krajowego, które ruszyły w pierwszym kwartale, mają pewną bezwładność, nagle nie znikną. Nawet jeśli wzrost wyhamuje w drugim drugim kwartale, to nie powinno być głębokie spowolnienie, będziemy bardziej mówili o stabilizacji na poziomie "trzy plus", a więc będzie to blado wypadające na tle poprzednich cykli, ale jednak jakieś ożywienie. Jasnym punktem dziś jest za to stopa bezrobocia. Nasz scenariusz jest taki, że ta przerwa wakacyjna to będzie czas, kiedy RPP dojrzeje do obniżki stóp. Dane będą jak krople drążące skałę, zanim Rada zbierze się we wrześniu. I wydaje mi się, że ten scenariusz się realizuje, przybywa argumentów za obniżką stóp, nawet krótkotrwałą, która miałaby być odwrócona w 2015 roku. Ten układ danych daje jakąś podstawę, by stopy obniżyć, choćby po to, by zapobiegać dalszemu umocnieniu złotego, który w okresach względnego spokoju ma skłonność, by dryfować w mocniejszą stronę. (rts)
Robert Gwiazdowski - ekonomista Centrum im. Adama Smitha
Za miesiąc może się okazać, że dane są inne. Ale jeżeli co miesiąc są inne dane - raz bardziej optymistyczne raz mniej, to na tych danych nie ma się co koncentrować.
Generalnie rzecz biorąc, jesteśmy na takiej huśtawce, co chwila przeplatają się dobre i złe wiadomości - nie ma powodu do hurraoptymizmu. Ja ciągle powtarzam, że to wszystko dlatego, że tkwimy w błędnym paradygmacie ekonomicznym. Ekscytujemy danymi o sprzedaży detalicznej, produkcie krajowym brutto, tymczasem tak naprawdę zapominamy, że wszystko się bierze z produkcji. Jeżeli za bardzo i źle opodatkujemy produkcję, to ludzie nie mają pracy i nie produkują. Jeżeli mamy szereg biurokratycznych przeszkód w prowadzeniu działalności gospodarczej, to ludzie nawet jak pracują, to pracuję bezproduktywnie. Zajmują się przezwyciężaniem przeszkód biurokratycznych, w związku z czym produkcja jest mniejsza. (PAP)