Włoska prokuratura badająca zakup nigeryjskiego pola naftowego przez wspieraną przez państwo firmę Eni twierdzi, że w transakcji sprzed trzech lat opiewającej na kwotę 1,1 mld dolarów przynajmniej połowa została przeznaczona na przekupienie lokalnych polityków, pośredników i innych osób związanych z transakcją.
Dochodzenie prowadzone przed mediolańską prokuraturę obejmuje włoską kompanię naftową, jej byłego (Paolo Scaroni) oraz obecnego prezesa (Claudio Descalzi). Wyjaśniana jest rzekoma międzynarodowa korupcja dotycząca pozyskania koncesji na pole naftowe OPL 245 w Nigerii. Firma jak i obaj menedżerowie (nikt nie został na razie oskarżony) zaprzeczają jakimkolwiek złym działaniom.
Premier rządu Włoch Matteo Renzi, który sam wybrał nowego prezesa kontrolowanej przez państwo Eni publicznie broni Descalziego i podkreśla, że nie należy wyciągać żadnych wniosków dopóki śledztwo się nie zakończy.
W 2011 roku Eni oraz holenderski Shell, który nie jest objęty śledztwem, zakupiły od rządu nigeryjskiego licencję na wydobycie ropy z bloku OPL245. Rozpoczęcie wydobycia ropy z głębinowych pokładów planuje się na 2016 r. Szacuje się, że pod wodą znajduje się ponad 9 mld baryłek ropy, czyli blisko ćwierć zasobów całego kraju.
Doradca premiera powiedział, że sprawa dotycząca Eni, która jest największą firmą we Włoszech pod względem kapitalizacji i największym bogactwem państwa, „nie jest w tej chwili dużym powodem do niepokoju".