Jak podał w poniedziałek GUS, sprzedaż detaliczna w ujęciu realnym (czyli po korekcie o wpływ zmian cen) zwiększyła się we wrześniu o 4,3 proc. rok do roku, po zwyżce o 4,4 proc. w sierpniu. To wynik poniżej najbardziej nawet pesymistycznych szacunków ekonomistów ankietowanych przez „Rzeczpospolitą”. Przeciętnie oczekiwali oni odczytu na poziomie 6,6 proc. rok do roku.
Średnio w pierwszych trzech kwartałach br. sprzedaż detaliczna rosła w tempie 5,5 proc. rok do roku, w porównaniu do 6,7 proc. w takim samym okresie ub.r. Statystyka ta dotyczy wyłącznie sklepów, zatrudniających co najmniej dziewięć osób.
Czytaj także: Inflacja jednocześnie spadła i wzrosła
Wolniej niż we wrześniu sprzedaż rosła w tym roku tylko w dwóch miesiącach: w marcu (1,8 proc. rok do roku) i w czerwcu (3,7 proc.). W obu przypadkach był to jednak efekt niesprzyjającego handlowi układu świąt i związanych z tym urlopów. W sierpniu słaby wynik można było tłumaczyć mniejszą niż rok wcześniej liczbą dni roboczych. We wrześniu jednak układ kalendarza był sprzyjający – dni roboczych było więcej niż w tym samym miesiącu ub.r.
Wyhamowanie wzrostu sprzedaży detalicznej zaskakuje w kontekście doskonałych nastrojów konsumentów oraz rozszerzenia programu 500+ na każde dziecko z początkiem lipca. Ekonomiści powszechnie sądzili, że te dwa czynniki będą sprzyjały wydatkom konsumpcyjnym w II połowie roku.