- Oficjalne dane Ministerstwa Zdrowia na temat liczby zakażeń są niezupełnie wiarygodne, bo testuje i rejestruje się osoby tylko objawowe klinicznie - zauważył lekarz w rozmowie z portalem tuwroclaw.com. W kontekście kolejnej fali pandemii zwrócił uwagę na dwa problemy: „z jednej strony działania władz, a bardziej ich brak od stycznia br., a z drugiej – postawę części społeczeństwa wobec zagrożenia”.

- Do tej pory 50-60 proc. Polaków przejawiało i przejawia zachowania prospołeczne i prozdrowotne, a więc i propatriotyczne, w sytuacji istotnego zagrożenia bytu naszej populacji, jakim jest ta niebezpieczna epidemia. A więc dostosowywało się do zaleceń specjalistów i władz, odrzuciło szaleńcze informacje o spiskach firm farmaceutycznych i zbrodniczej działalności specjalistów, utrzymywało dystans, nosiło maski, unikało pomieszczeń zamkniętych, przestrzegało zasad lokalnych lockdownów, zasad higieny osobistej i, co najważniejsze, zaszczepiło się. Reszta to albo egoiści, albo beztroskie, młode osoby, albo ludzie zmanipulowani, którzy uwierzyli w prymitywne mity na temat tej choroby, czy jej braku, i na temat szczepionek - ocenił wrocławski zakaźnik.

Prof. Simon skrytykował rząd, który w kontekście COVID-19 - według niego - „przez ostatnie pół roku nie robił praktycznie nic”. - Nie było kontroli rozprzestrzeniania się wirusa, nie robiono testów ani badań, właściwie nie przygotowaliśmy infrastruktury na kolejny rzut epidemii. Tymczasem obecnie koronawirus szerzy się głównie bezobjawowo, a nawet gdy daje objawy, mało kto robi testy na jego obecność (test trzeba kupić w aptece), stąd ludzie po prostu przechorowują większe infekcje w domu, nawet nie wiedząc, czy to COVID-19 - zwrócił uwagę.

- Na szczęście rząd, który jesienią „puścił epidemię na żywioł” i to niestety pod presją części zacietrzewionego, niewykształconego społeczeństwa, co zaskutkowało ogromną liczbą niepotrzebnych zgonów i zapaścią służby zdrowia, podjął w ostatnich miesiącach dwie mądre decyzje - zaznaczył dolnośląski konsultant ds. chorób zakaźnych. Wymienił przy tym zalecenie przyjęcia drugiej dawki przypominającą osobom w wieku powyżej 80 lat oraz ostatnie skierowanie na dodatkowe szczepienia osób po sześćdziesiątce. - Rząd czekał do tego momentu, bo liczył na nową szczepionkę, chroniącą nie tylko przed poprzednimi wariantami koronawirusa, ale także przed omikronem. Z badań wynika jednak, że druga dawka przypominająca poprzedniej szczepionki wystarczająco dobrze zabezpiecza przed zachorowaniem przy aktualnie dominujących wariantach - podkreślił były członek Rady Medycznej przy premierze. Ubolewał natomiast, że poza tym „nic nie wiadomo”. - Gdzie się testować, czy działają jakieś punkty szczepień, gdzie się znajdują - wymieniał, dodając, że „powinna być ogólnodostępna, stale powtarzana informacja”, ponieważ „nie ma co się bać antyszczepionkowców”. - Rząd powinien zacząć wyraźnie mówić o zaleceniach i zachęcać do stosowania się do nich - zaapelował prof. Krzysztof Simon.