Na skutek sankcji i wycofania się wielu zagranicznych firm IT z rynku Moskwa stoi przed dylematem, gdzie zapisywać zdigitalizowane informacje - podał dziennik „Kommiersant”. W efekcie Kreml może zdecydować się na typowe rozbójnictwo. Gdy zabraknie zasobów infrastruktury IT przywłaszczy te zagranicznych firm.

W odpowiedzi na inwazję na Ukrainę wstrzymano dostarczanie do Rosji technologii storage, a wiele przedsiębiorstw, jak Microsoft, Google, Amazon, Apple, Facebook (Meta), czy Oracle albo zablokowało dostęp do swoich usług chmurowych, albo nie oferuje na tamtejszym rynku nowych subskrypcji. Podczas niedawnej narady na Kremlu resort cyfryzacji i spółki cyfrowe stwierdziły, że problem jest gigantyczny, a zegar tyka. Z każdym dniem ubywa wolnego miejsca do zapisywania kolejnych danych, które są niezbędne do działania nowoczesnej gospodarki i infrastruktury państwa.

Czytaj więcej

Rosjanie będą mieli własnego Instagrama - Rossgram

Ta sytuacja sprawia, że Moskwa musi zwrócić się o pomoc do dostawców z Chin. Problem w tym, że tamtejsi operatorzy infrastruktury IT nie palą się do współpracy z Rosją, ponieważ rozliczenia między obu krajami, na skutek problemów z dostępnością waluty i deprecjacją wartości rubla, sprawia, że ten biznes nie jest szczególnie opłacalny. W tej sytuacji za dwa miesiące w Rosji trzeba będzie zacząć wyłączać usługi chmurowe.

Aby do tego nie doszło, administracja Putina zamierza przejmować kontrolę nad serwerowymi przedsiębiorstw, które wycofały się z Rosji w geście protestu przeciwko inwazji na Ukrainę. Infrastruktura teleinformatyczna zachodnich właścicieli może nie być jednak wystarczająca, gdyż – jak pisze „Kommiersant” – Kreml chce całą sieć internetową w kraju oprzeć o wewnętrzne serwery. Nad rozwikłaniem tego problemu, pod egidą rosyjskiego ministerstwa transformacji cyfrowej, pracują m.in. Sberbank, Rostelecom, Atom-Data oraz Yandex.