Powodem ograniczeń są niższe od zakładanych dochody państwa. Do zrealizowania wpływów z VAT, głównego podatku zasilającego budżet, brakuje np. prawie 14 mld zł.
Pod koniec listopada minister finansów rozesłał pisma do resortów, aby ograniczyły wydatki do limitów z listopada. Jednocześnie poprosił o przedstawianie szczegółowego uzasadnienia wysokości kwot, które zamierzają wydać. – Ministerstwa bez przerwy przesuwają terminy płatności, a w sytuacji, kiedy tak naprawdę nie wiemy, ile pieniędzy wpłynie do kasy państwa w grudniu, musimy przejść na sterowanie ręczne, aby uniknąć nadmiernego zadłużania się – wyjaśniła Elżbieta Suchocka-Roguska, wiceminister finansów. Zaznaczyła, że w grudniu wysokość wpływów z VAT znana będzie dopiero na dwa dni przed końcem roku.
Jeśli teraz rząd zaciągałby pożyczki pod spodziewane dochody, aby przekazać je ministerstwom, a w rzeczywistości okazałyby się one niższe, wówczas istniałaby groźba zwiększenia deficytu. – Już w ubiegłym roku NIK skrytykował takie postępowanie, a przecież wówczas byliśmy pewni, że dochody będą wyższe od zaplanowanych. Teraz nie możemy już sobie na to pozwolić – stwierdziła wiceminister.
Dla części ministerstw ograniczenie wydatków nie stanowiło problemów. – Minister gospodarki na bieżąco dokonuje analizy realizacji budżetu – poinformowało „Rz” biuro prasowe resortu. – Na tej podstawie zostały podjęte dwie decyzje o blokadzie środków na łączną kwotę 188 mln zł. Takie same kroki podjął szef Ministerstwa Środowiska. Elżbieta Strucka, rzecznik prasowy resortu, wyjaśniła, że minister zrealizuje wyłącznie konieczne wydatki. – Zdyscyplinowaliśmy podległe jednostki w zakresie racjonalnego wydatkowania środków – poinformowała Strucka.
Budżet przyciął też minister skarbu. Maciej Wewiór, rzecznik resortu, przyznał, że grudniowe oszczędności dotyczyły bieżących wydatków ministerstwa, czyli np. na artykuły spożywcze.