Rok 2009 może być drugim w tej dekadzie, w którym rząd będzie musiał znowelizować budżet. Poprzednio, w połowie 2001 roku trzeba było zwiększyć deficyt o 8,6 mld zł do 29,14 mld zł. Zbyt optymistyczne założenia wpływów podatkowych w zderzeniu z silniejszym spowolnieniem zmuszą do weryfikacji planu dochodów i wydatków. Ministerstwo Finansów takich deklaracji oczywiście nie składa, choć jego szef Jacek Rostowski zaznacza, że będzie reagował w zależności od potrzeb.
– W ślad za napływającymi nowymi informacjami o koniunkturze w Polsce i na świecie ministerstwo będzie w stanie coraz lepiej prognozować dochody i wydatki na cały rok 2009 – wyjaśnia Maciej Bukowski z Instytutu Badań Strukturalnych, członek zespołu doradców premiera. – W sytuacji znacznego spadku wpływów należy liczyć się z potrzebą jego nowelizacji w połowie roku. Czy tak się stanie, nie można w tej chwili jednoznacznie ocenić, choć scenariusz ten wydaje się dość prawdopodobny ze względu na bardzo negatywne sygnały gospodarcze z kraju i świata.
O takiej konieczności przekonani są prawie wszyscy ekonomiści, z jakimi rozmawiała „Rz”. Marcin Mrowiec z Pekao SA uważa, że złożą się na to: spadająca inflacja, niższe wpływy z VAT, groźba wypłaty zwiększonych świadczeń dla bezrobotnych oraz nierealne założenia dotyczące spodziewanych dochodów z prywatyzacji. – W tej sytuacji nawet w optymistycznych szacunkach należy liczyć się z pojawieniem się deficytu wyższego o kilkanaście miliardów od oficjalnych 18 mld zł – przewiduje ekonomista.
Janusz Jankowiak, ekonomista Polskiej Rady Biznesu, uważa, że bez nowelizacji uda się uporać z niedoborem rzędu 5 – 6 mld zł. – Wszystko, co ponad to, wymagać będzie sięgnięcia po środki nadzwyczajne – przekonuje Jankowiak. Przy dużych trudnościach z finansowaniem deficytu rząd nie powinien się wahać i w razie ubytku dochodów przekraczającego 10 mld zł przywrócić w połowie roku pierwotną wysokość obniżonej składki rentowej.
Niedoboru spodziewa się Piotr Kalisz z Citi Handlowego. Jego zdaniem rząd będzie się starał w pierwszej kolejności zrekompensować ubytek dochodów np. podwyżkami akcyzy na paliwa – szczególnie że ceny paliw wciąż spadają. – Jeśli jednak rząd będzie zmuszony zwiększyć wydatki na wspieranie gospodarki, wówczas konieczna będzie rewizja deficytu i jego zwiększenie nawet o 10 mld zł – przewiduje ekonomista.