Deficyt budżetowy po czerwcu wyniósł 16,66 mld zł, a więc 91,6 proc. wciąż obowiązującej na ten rok kwoty. Przyczyną jest spadek dochodów, którego nie można amortyzować zmniejszeniem wydatków. 80 proc. z nich to wydatki sztywne.
Ekonomiści mają gotową listę zmian, jakie rząd mógłby przeprowadzić, aby zmniejszyć udział wydatków sztywnych w finansach państwa. Inna sprawa, czy takie reformy zostaną przeprowadzone.
Adam Glapiński, doradca ekonomiczny prezydenta, zapewnia, że o ile Lech Kaczyński nie podpisze żadnej ustawy podwyższającej podatki, o tyle nie wyklucza akceptacji zmian w KRUS, likwidacji ulg i przywilejów. – Jesteśmy gotowi rozmawiać o reformie finansów publicznych, bo w Polsce jest zbyt duży udział stałych świadczeń w wydatkach – stwierdził Glapiński. – Prezydent rozumie, że to sprawa ponadpolityczna.
Doradca prezydenta uważa, że należy rozszerzyć bazę podatkową w Polsce o rolników i zreformować KRUS. Jego zdaniem potrzebne jest też wydłużenie czasu pracy oraz likwidacja części ulg i przywilejów. Jakich?
Na to pytanie gotową odpowiedź mają ekonomiści. – Przede wszystkim powinny zniknąć przywileje emerytalne służb mundurowych, prokuratorów i sędziów – mówi Andrzej Rzońca z Forum Obywatelskiego Rozwoju. – Zastanowiłbym się też nad skróceniem okresów pobierania świadczeń socjalnych oraz powrotem do starego systemu waloryzacji rent i emerytur. Dziś jest ona dokonywana co roku na podstawie poziomu inflacji plus 20 proc. wzrostu średniej płacy. Kiedyś natomiast waloryzacja następowała, gdy skumulowany wzrost cen sięgnął 5 proc., nie rzadziej jednak niż co trzy lata – tłumaczy. Przypomina też o reformie KRUS, wydłużeniu czasu pracy kobiet i poszerzeniu zakresu świadczeń socjalnych wypłacanych kwotowo, a nie w zależności od poziomu zarobków.