– Trwają intensywne prace nad programem cięć w wydatkach budżetu państwa – mówi „Rz" Wiesława Dróżdż, rzecznik resortu finansów. Resort nie podaje jednak, kiedy się zakończą, ale jak dowiadujemy się nieoficjalnie, być może już dzisiaj program trafi na posiedzenie Rady Ministrów. Wcześniej premier Donald Tusk zapowiadał, że właśnie w tym tygodniu podejmie decyzję o tym, czy nowelizować budżet na 2013 r.
Praca resortu finansów nie jest łatwa. – W budżecie państwa nie ma jednej czy dwóch pozycji, które można bezboleśnie przyciąć na duże kwoty. Uzyskanie oszczędności rzędu 10 mld zł jest jednak możliwe – uważa Elżbieta Suchocka-Roguska, była wiceminister finansów odpowiedzialna za budżet. – Wymaga to szczegółowej analizy dotychczasowej realizacji wydatków – dodaje.
Zdaniem minister w ten sposób można np. ograniczyć wydatki na inwestycje. Jeśli np. przetarg na wybór wykonawcy danego projektu nie został jeszcze rozpisany, to wiadomo, że w tym roku jego realizacja nie ruszy. Można też przeanalizować płatności faktur i te, których termin przypada na drugą połowę grudnia, przesunąć na przyszły rok.
W tym roku w budżecie na inwestycje zaplanowano 16,4 mld zł, a po maju wykonano je w 12,7 proc. (w zeszłym roku po maju także było to ok. 12 proc., a cały rok skończył się na 87 proc., czyli ok. 2 mld zł oszczędności). Największym budżetem na inwestycje (ok. 8 mld zł) dysponuje minister obrony narodowej. Minister Tomasz Siemoniak powiedział „Rz", że zaakceptuje propozycje nawet znaczących redukcji pod warunkiem, że nie dotkną one zakupów najnowocześniejszego uzbrojenia i sprzętu, od których zależy uzyskiwanie nowych zdolności bojowych sił zbrojnych.
Sporym budżetem inwestycyjnym zarządza też resort transportu (ok. 2,9 mld zł). Ale przedstawiciele tego resortu nie chcą się wypowiadać na temat cięć. Zresztą wszyscy ministrowie bronią swoich budżetów jak lwy.