Przyspieszona prywatyzacja i czasowy wzrost VAT oraz reguła wydatkowa to główne lokomotywy, jakie zdaniem Ministerstwa Finansów mają nas ustrzec przed niebezpieczną relacją długu publicznego do PKB na poziomie 55 proc.
Rząd ma dzisiaj przyjąć ”Wieloletni plan finansowy na lata 2010 – 2013”. Od kilku dni najwięcej kontrowersji budziła rządowa zapowiedź połączenia elementów uporządkowania i zmniejszania wydatków z podniesieniem dochodów. Propozycje zwiększenia dochodów, czyli podniesienia podatków lub parapodatków, wywołały także dość nerwowe reakcje polityków Platformy Obywatelskiej.
[wyimek][b]45 mld zł[/b] może wynieść w 2011 roku deficyt budżetowy[/wyimek] Nieoficjalne informacje o planach ministerstwa finansów wzburzyły kilka dni temu Grzegorza Schetynę, marszałka Sejmu. Mówił o ”wyrywaniu serca PO”, jednak wczoraj po spotkaniu zarządu partii z premierem Donaldem Tuskiem przyznał publicznie, że rząd zastanawia się nad czasowym podniesieniem VAT o 1 pkt proc. Politycy zaznaczają, że zmiany dotyczące podwyżki podatku nie oznaczają podwyżki cen żywności. – Minister finansów Jacek Rostowski zapowiedział, że będziemy chronić żywność, żeby nie było dolegliwości. Czy najwyższa stawka 22 proc., czy także inne, to jest pytanie – mówił Schetyna. Dodał, że uczestnicy posiedzenia zarządu PO rozmawiali także o tym, by VAT na budownictwo nie był zwiększany. Dodał, że we wtorek w Sejmie premier Donald Tusk spotka się z szefami klubów parlamentarnych i przedstawi im projekt rządowego planu finansów publicznych.
Ministerstwo Finansów uważa, i tę opinię potwierdzają ekonomiści, że czasowe podniesienie VAT jest najmniej szkodliwe dla rozwoju gospodarczego. Niesie ze sobą mniej szkód niż podniesienie składki rentowej, co w przypadku części płaconej przez pracowników oznacza zmniejszenie wzrostu płac, a w części płaconej przez pracodawców – podniesienie klina podatkowego i wzrost szarej strefy.
[srodtytul]Możliwe trzy stawki[/srodtytul]