Zamiast spodziewanych jeszcze trzy tygodnie temu 20,9 mld zł, deficyt wyniósł 20,7 mld zł. Minister finansów ma więc powody do zadowolenia, bo jeszcze w lipcu sięgał on 21,1 mld zł.
Dzięki wysokim wpływom budżetowym i niższym od zakładanych wydatkom, sierpień zakończono więc z nadwyżką. Z harmonogramu wynika, że powinien on już sięgać 89,9 proc. planu i wynieść 36,2 mld zł.
Skąd taki rezultat? Cały czas na obniżkę deficytu wpływają wyższe od planowanych dywidendy ściągane z państwowych firm. Wynik jednorazowo poprawiła też nadspodziewanie wysoka wypłata z zysku NBP. Poza tym resorty nie wydają tyle pieniędzy, ile zaplanowano.
Z harmonogramu wynika, że po ośmiu miesiącach roku wydatki miały wynieść 208,6 mld zł, tymczasem zamknęły się w kwocie 201,9 mld zł. Dochody zaś sięgnęły 181,2 mld zł - wg. planu miały wynieść 172,5 mld zł. Najlepiej wyglądają wpływy z podatków pośrednich - 120,2 mld zł., czyli 66,9 proc. planu. Jednak rok temu o tej porze w kasie państwa było już zrealizowanych 67,7 proc. zaplanowanych wpływów. Z kolei w przypadku podatków dochodowych dochody z PIT wyniosły po sierpniu 61,1 proc. planu (23,4 mld zł), z CIT zaś 59,9 proc. (14,9 mld zł) Rok temu było odpowiednio 60,2 i 47,6 proc. Jednak słaby wynik w przypadku wpływów z podatku dochodowego od firm wynikał z faktu, że przedsiębiorstwa rozliczały jeszcze straty z poprzednich lat.
Bardzo dobrze kształtuje się też wynik oszczędności z tytułu zarządzania płynnością - na koniec sierpnia na koncie minister miał 23,6 mld zł, wobec spodziewanych na koniec roku 19,8 mld zł.