– Wzrost wydatków inwestycyjnych rzeczywiście wydaje się ambitny. Nasza prognoza zakłada, że zwiększą się one łącznie o niecałe 3 proc., samego sektora prywatnego natomiast o ok. 4 proc. – mówi Piotr Bielski, ekonomista BZ WBK. Zdaniem Jakuba Borowskiego lepiej, niż zakłada rząd, może być z kolei w inwestycjach publicznych. – Jeśli rząd poluzuje dyscyplinę fiskalną samorządom, w drugiej połowie roku dynamika inwestycji publicznych może być wyższa – mówi Borowski. Wydatki bieżące jednostek budżetowych mają się w przyszłym roku zwiększyć o 8,8 proc.
Łącznie wydatki budżetu, chyba po raz pierwszy od 20 lat, mają natomiast nominalnie spaść w porównaniu z poprzednim rokiem. To efekt zmian w OFE. Oszczędności widać bowiem przede wszystkim w kosztach obsługi zadłużenia. Mniej ma nas kosztować dług krajowy, bo jego część zostanie po prostu umorzona. Znacznie mniejsze będą też dotacje do ZUS.
Przy założeniu odbicia popytu krajowego, zwłaszcza inwestycji, dziwić mogą konserwatywne prognozy sytuacji na rynku pracy. Liczba zatrudnionych w przyszłym roku nadal ma spadać, wzrost zobaczymy dopiero w 2015 r. Według prognoz rządu stopa bezrobocia na koniec przyszłego roku wyniesie 13,8 proc., czyli tyle samo, co na koniec tego roku. Średnia płaca w gospodarce ma wynieść 3746 zł, czyli będzie o 3,5 proc. wyższa niż w tym roku. Jednak realnie wynagrodzenia będą rosły wolniej przez to, że wyższa będzie inflacja. Według prognoz rządu wzrost cen wyniesie średnio w 2014 r. 2,4 proc. wobec 1,6 proc. w tym roku. – O ile prognozy wzrostu gospodarczego rządu są zbliżone do naszych, to różnimy się w tempie odbicia popytu krajowego – mówi Bielski.
Rząd zakłada też, że przez cały przyszły rok bez zmian pozostaną stopy procentowe (główna wynosi 2,5 proc.). – To jest niespójne z zakładaną linią odbicia popytu krajowego. Rynek wycenia już trzy podwyżki w przyszłym roku – mówi Bielski. Członek Rady Polityki Pieniężnej Andrzej Bratkowski uważa jednak, że oczekiwanie inwestorów na podwyżki już w połowie przyszłego roku to przejaw optymizmu co do sytuacji gospodarczej. – Będziemy mieli dobrą sytuację gospodarczą i przez to oczywiście też będzie większa presja inflacyjna. Natomiast może to być połowa roku, ale może też być koniec przyszłego roku – mówił Bratkowski w TVN CNBC.
Ekonomiści oceniają, że założenia przyszłorocznego budżetu są ostrożne. – Budżet ma wbudowany duży zapas. Tak jakby rząd wyciągnął wnioski z tego, co wydarzyło się w tym roku. Wykonanie może okazać się lepsze od założeń, a dodatkowe wpływy minister finansów będzie mógł przeznaczyć na zmniejszenie deficytu budżetowego – mówi Jakub Borowski.
Rząd zakłada, że dziura w budżecie wyniesie ponad 47 mld zł. Jednak aż 9 mld zł oszczędności w wydatkach to efekt jednorazowego zabiegu – zmian w OFE. Gdyby nie to, deficyt budżetu byłby znacznie wyższy. – Rząd od kilku lat unika podejmowania ryzyka dokonywania redukcji sztywnych wydatków budżetowych, co w wielu wypadkach oznaczałoby konieczność przeprowadzania bolesnych cięć przywilejów wpływowych grup społecznych. Tak też ma być w 2014 roku – zauważa Jacek Adamski, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.