Skarb państwa Francji mający 15 proc. w Renault przyjął początkowo pozytywnie propozycję, stawiając jednak cztery warunki. Oficjalnie wszystko było w porządku. Pojawiły się jednak krytyczne opinie analityków i francuskich przemysłowców, że oferta FCA zaniża wartość Renaulta i jego udziału 43,4 proc. w Nissanie, więc rząd zażądał lepszych warunków.
Kierownictwo Fiata Chryslera przystąpiło do przygotowania lepszej oferty, która daje większe gwarancje zatrudnienia i utrzymania fabryk we Francji, centralę w Paryżu filii nowej grupy na Europę, Bliski Wschód i Afrykę, stanowisko prezesa szefowi Renaulta Jean-Dominique Senardowi i miejsce dla przedstawiciela skarbu państwa w radzie administracyjnej.
Gdy wydawało się, że obie strony zmierzają ku zawarciu umowy (rada Renaulta zbiera się w tej sprawie 4 czerwca), rząd francuski zgłosił nowe żądania. Chce teraz większej obecności swych przedstawicieli w radzie francuskiej filii do nadzorowania aktywów i zakładów Renaulta oraz praktycznego prawa wetowania przyszłych nominacji prezesów po odejściu Senarda, który ma 66 lat. Francuzi chcą ponadto móc zapewnić, że gwarancje zatrudnienia i filozofia fuzji równych partnerów będące podstawą umowy będą przestrzegane.
Podczas gdy przedstawiciele władz, bankierzy i prawnicy byli zajęci ostatnimi szczegółami, minister gospodarki i finansów Bruno Le Maire został wygwizdany przez część ze 1044 pracowników Alstoma; przeznaczonych do zwolnienia przez General Electric, który kupując w 2015 r. dział energetyki i zakład w Belfort obiecał zagwarantować zatrudnienie.
- To zrozumiałe, że rząd naciska tu i tam, ale Fiat Chrysler nie jest chyba gotowy do przerabiania na nowo całej umowy. Jeśli to zacznie zmierzać w kierunku niemal nacjonalizacji biznesu francuskiego, to wszystko może rozpaść się — stwierdziła jedna z osób związana z rozmowami.