Po pierwsze, globalny kapitał płynie teraz w kierunku bezpiecznych przystani – a za takową złoto uchodzi. To, że pieniądz szuka mniej ryzykownych alternatyw, jest bezpośrednio powiązane z epidemią koronawirusa. Widmo spowolnienia chińskiej gospodarki, a co za tym idzie – pogorszenia światowej koniunktury, sprawia, że część inwestorów woli się zabezpieczyć. Stąd nie tylko rosnąca cena złota, ale także umacniające się dolar oraz frank i spadające rentowności obligacji skarbowych. Covid-19 straszy od początku roku i w tym okresie złoto podrożało o 10,8 proc., a rentowność dziesięcioletnich obligacji USA spadła o 19,2 proc. Za dolara płacimy ponad 3,95 zł, a frank „zadomowił" się powyżej 4 zł.