Kwestia bezpieczeństwa energetycznego będzie priorytetem dla nowego ukraińskiego rządu. Premier Julia Tymoszenko już oświadczyła, że jej gabinet przeanalizuje porozumienia w sprawie dostaw rosyjskiego gazu na Ukrainę, podpisane przez byłego ministra paliw i energetyki Jurija Bojko. Ich wynik był dla Kijowa niekorzystny – cena 179,5 dol. za tys. m sześc. kupionego od Rosjan gazu w 2008 r. i symboliczna stawka za tranzyt rosyjskiego gazu przez terytorium Ukrainy (1,7 dol. za tys. m sześc. na odległość 100 km).
Eksperci w Kijowie zwracają też uwagę na likwidację stanowiska wicepremiera ds. paliwa i energetyki i traktują to jako sygnał, że Tymoszenko zamierza wziąć sprawę we własne ręce. Z drugiej jednak strony rewizja umowy gazowej, jaką zawarł Bojko, jest ryzykowna i oznacza spore problemy dla Ukrainy. Rosjanie mogą bowiem zażądać ceny europejskiej i wtedy Kijów musiałby płacić ok. 300 dol. za tysiąc m sześc. A jeśli Kijów nie zgodziłby się na to, Moskwa znów może odciąć dostawy.
Tymoszenko nigdy nie ukrywała, że jest przeciwniczką pośredników w sprzedaży rosyjskiego surowca. Ale to nie musi oznaczać początku końca spółki RosUkrEnergo (po 50 proc. udziałów mają w niej Gazprom i dwaj ukraińscy biznesmeni o wątpliwej reputacji, Dmytr Firtasz i Iwan Fursin). – Firtasz poparł Partię Regionów, jego ludzie zostali deputowanymi, ma więc silną pozycję, tym bardziej że Rosjanom nie zależy wcale na rezygnacji z pośrednika, jakim jest RosUkrEnergo – przyznaje ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich Anna Górska.
– W przyszłym roku będziemy kupować surowiec bez pośredników – obiecała Ukraińcom żelazna Julia tuż po głosowaniu w parlamencie, który poparł jej kandydaturę na premiera. Może się okazać, że to jednak była tylko deklaracja. – Wszystko zależy od taktyki, jaką przyjęła nowa premier, by wygrać najbliższe wybory prezydenckie na Ukrainie – uważa Górska. – Jeśli uznała, że korzystniej będzie rzeczywiście kierować rządem i udowodnić, że jest dobrym premierem, to nie zdecyduje się na konfrontację z Gazpromem. Zdaje sobie bowiem sprawę z konsekwencji i dominacji rosyjskiego koncernu.
Zdaniem eksperta Ośrodka Studiów Wschodnich możliwy jest także taki scenariusz, że Tymoszenko zacznie wojnę gazową z Rosją, zażąda wycofania RosUkrEnergo i szybko odejdzie ze stanowiska. – Wtedy będzie mogła jednak argumentować w kampanii prezydenckiej, że chciała wiele zrobić, ale się jej nie udało – mówi Anna Górska. Zatem najbliższe tygodnie pokażą, czy skończy się na decyzjach personalnych w firmach związanych z państwowym sektorem naftowo-gazowym Ukrainy, co jest naturalne przy zmianie rządu, czy też pani premier wypowie umowę Gazpromowi.