Kłopoty z oddaniem obiektu w terminie umożliwiającym spełnienie wymogów Schengen oraz skargi linii lotniczych, które chcąc nie chcąc, muszą korzystać z Okęcia, wskazują, że Przedsiębiorstwo Państwowe Porty Lotnicze nie radzi sobie z zarządzaniem lotniskiem.

Co gorsza, ta bezradność i indolencja przekładają się na brak rozbudowy w Terminie terminalu Etiuda, z którego korzystają tanie linie lotnicze (o czym nie raz i nie dwa pisała prasa i donosiły media, pokazując dzikie tłumy stojące w ogromnych kolejkach do odprawy), oraz na opóźnienia w rozbudowie i dostosowaniu do ruchu cywilnego lotniska w Modlinie (gdzie udziałowcem są między innymi PPL).

Ten państwowy moloch wykorzystuje swoją quasi-monopolistyczną pozycję, nie tylko obciążając linie lotnicze najwyższymi w Europie stawkami (co podraża koszt biletów pasażerskich!), ale i skutecznie blokując możliwości rozbudowy niezbędnej infrastruktury na Okęciu (Terminal 2 i Etiuda) oraz w Modlinie.Wszystko wynika z państwowego (i strategicznego) charakteru tego przedsiębiorstwa; a może by tak PPL po prostu sprywatyzować.Jakie strategiczne znaczenie posiada przedsiębiorstwo zarządzające lotniskiem w kraju należącym do NATO, czy największy port lotniczy w Europie Heathrow jest państwowy czy prywatny, czy lotniska Nowego Jorku lub Chicago są państwowe czy prywatne?

Do zapewnienia „bezpieczeństwa” naprawdę nie trzeba nieudolnego państwowego, wystarczy sprawny prywatny. A może chodzi o kilkanaście ciepłych posadek dla „przyjaciół królika”? PO zapowiadała w trakcie kampanii wyborczej „odmrożenie” prywatyzacji wstrzymanej przez rządy PiS; zagrożenia związane z budową i zarządzaniem portami lotniczymi są wystarczająco duże, by pilnie sprywatyzować PPL, co prawie natychmiast przełoży się na rozwiązanie dotąd nierozwiązywalnych problemów. Takiego noworocznego postanowienia oczekiwałbym od ministra skarbu oraz przewodniczącego Sejmowej Komisji Infrastruktury, posła Zbigniewa Rynasiewicza.

dr Hubert Janiszewski - ekonomista, członek rad nadzorczych spółek notowanych na GPW