W piątek podwykonawcy Budryka (świadczą m.in. usługi geologiczne, górnicze i inżynieryjne) złożyli w Jastrzębskiej Spółce Węglowej wniosek o wypłatę odszkodowań za brak możliwości wykonywania pracy. O ile bowiem niestrajkujący górnicy z Budryka (ok. 1900 osób z 2,4 tys. załogi) dostają 60 proc. dniówki przestojowej, to pracownicy z zewnątrz – ani grosza.
– Jak nie ma wykonania pracy, nie ma protokołów odbioru i nie ma faktur, a więc nie ma wypłat – tłumaczy Witold Sawicki, dyrektor finansowy Budryka. – Liczymy się z koniecznością wypłaty rekompensat – przyznaje Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka JSW.
A sumy są niemałe. Sawicki obliczył, że firmy z zewnątrz (m.in. PRG Bytom, PRG Gliwice, PRInż Cieszyn, Progór, BZUG czy Górbud) od samego Budryka, gdy był samodzielną spółką, zażądały w sumie za dobę roboczą 150 tys. zł. Od 17 grudnia do 4 stycznia (momentu włączenia Budryka do JSW) daje to 1,8 mln zł. W tym czasie utrata przychodów kopalni szacowana była na 30 mln zł, a strata netto na 5 mln zł.
Od momentu, gdy Budryk stał się częścią JSW, dobowa utrata przychodów szacowana jest na 2,9 mln zł. Do końca stycznia szacowana wartość rekompensat, których żądają zewnętrzne firmy, wynieść ma ok. 3,6 mln zł.Tadeusz Tyrna, dyrektor ds. górnictwa w Przedsiębiorstwie Robót Inżynieryjnych Cieszyn, przyznaje, że firmy współpracujące z Budrykiem działają solidarnie. – Wyliczyliśmy średnią dniówkę strajkową, zatrudnienie i koszty dnia, czekamy na odpowiedź JSW – mówi Tyrna. PRInż Cieszyn ma w Budryku 15 pracowników. Dobowe straty wylicza na 4209 zł – miesięcznie ok. 100 tys. zł.
Na dziś na godz. 13 zarząd JSW zaprosił strajkujących na kolejne rozmowy w sprawie płac. – Ale oni znów zmieniają propozycje, m.in. domagają się niestosowania sankcji prawnych wobec organizatorów protestów, co jest wykluczone – mówi Jabłońska-Bajer.