Do transakcji między fińską kompanią energetyczną Fortum i rosyjską TGK-1 doszło na początku marca. Finowie kupili 5 mln ton gazów, które do 2012 roku wyemitują elektrownie w St. Petersburgu. Razem z kwotą emisji koncern kupił też od państwowego funduszu energetyczno-węglowego RAO JES 25 proc. akcji TGK-1 oraz 29 proc. akcji działającej na Uralu kampanii energetycznej TGK-10 o wartości 800 mln euro.

Docelowo Fortum chce mieć w TGK-10 do 76 proc. akcji. Finowie zapowiadają inwestycje w obie firmy w wysokości ok. 2,2 mld euro. Pieniądze zostałyby przeznaczone na modernizację 5 elektrociepłowni St. Petersburga, z których jedna została wybudowana w czasach carskich, a inna w latach 20. ubiegłego wieku. Wymienione ma też być 700 km starych rur ciepłowniczych, którymi ucieka ok. 6 proc. transportowanego w mieście ciepła. W kupionych elektrowniach i ciepłowniach Finowie zamierzają wykorzystywać najnowsze technologie, tak aby w przyszłości móc zarabiać na obniżonej emisji gazów.

Rosja jest jednym z tych sygnatariuszy protokołu z Kioto, który emisji gazów cieplarnianych (głównie CO2) nie musi ograniczać, bo wypuszcza ich do atmosfery mniej niż w 1990 r. W końcu 2004 r., gdy Rosja ratyfikowała protokół, kraj ten emitował o 36 proc. mniej gazów niż na początku lat 90. Przede wszystkim za sprawą upadku energochłonnej gospodarki socjalistycznej oraz kryzysu z lat 1997 – 1998, gdy wiele zakładów zbankrutowało.

W sprzedaży certyfikowanych kwot emisji gazów Rosja widzi obecnie dobry interes. Szefowie państwowego Energetyczno-Węglowego Funduszu RAO JES zapowiedzieli, że tylko w tym roku chcą zawrzeć z europejskimi klientami 99 umów na sprzedaż w sumie 50 mln ton emitowanego przez rosyjskie zakłady dwutlenku węgla.

Fińskie Fortum należy do czołówki branży w Europie Północnej. Ma udziały w 500 elektrowniach i ciepłowniach, w tym w czterech w Polsce. Zatrudnia 8,2 tys. ludzi.