GUS poda dziś dane za marzec dotyczące inflacji. Zdaniem resortu finansów w ujęciu rocznym nie powinna być wyższa niż 4,1 proc. Ale są ekonomiści, którzy spodziewają się 4,3 proc., czyli poziomu z lutego.

– To nie będzie więcej niż 4,1 proc. – twierdzi Ryszard Petru, ekonomista BPH. Według tego banku wprawdzie żywność i transport zdrożały w ciągu ostatniego miesiąca o około 1 proc., ale odzież i obuwie staniały. Dlatego w odniesieniu do lutego wzrost inflacji nie przekroczył 0,4 proc. Nieco wyższego rocznego wskaźnika – 4,2 proc. – spodziewa się Piotr Kalisz z banku CitiHandlowy, choć nie wyklucza niższego poziomu. – Skok cen żywności został zrównoważony przez niższy wzrost cen paliw, a to doprowadziło do chwilowego ustabilizowania się inflacji – wyjaśnia.

Podobnego zdania jest Bartosz Pawłowski z londyńskiego TD Securities. – Nieco odsunęły nam się w czasie podwyżki cen regulowanych, więc poziom inflacji nie przekroczy 4,2 proc. – mówi. Z przewidywaniami ekonomistów zgadza się Halina Wasilewska-Trenkner z RPP. Jej zdaniem można się spodziewać drugiego ostrego wzrostu inflacji jesienią, chyba że bardzo duży urodzaj powstrzyma wzrost cen żywności. Ekonomiści spodziewają się szczytowego wzrostu inflacji w sierpniu, kiedy może ona osiągnąć poziom 5 proc.

W piątek GUS poda szacunki wzrostu produkcji przemysłowej. Wysoką dynamikę w ujęciu rocznym wieszczy Bartosz Pawłowski – 9,9 proc. Zaznacza, że prognoza obarczona jest dużą niepewnością. Dobre wyniki produkcji samochodów i utrzymująca się koniunktura sugerują mocny wynik, ale w bieżącym roku święta wielkanocne były właśnie w marcu, co zmniejszyło liczbę dni roboczych. – Marcowa produkcja powinna zapewnić wzrost PKB w I kwartale na poziomie co najmniej 6 proc. – dodaje Bartosz Pawłowski.