Jednak Nicolas Sarkozy jest nieustępliwy. Nie ukrywa, że jego kraj zajmie się tym pomysłem podczas trwającego pół roku przewodnictwa Francji w UE, które zaczyna się 1 lipca. Jego zdaniem zaoszczędzone pieniądze mogłyby posłużyć do stworzenia specjalnych funduszy dla poszczególnych grup zawodowych, które szczególnie ucierpiały z powodu drożyzny na rynku paliw.
Jako pierwszą taką grupę wymienił rybaków, którzy akurat protestują we Francji. Zdaniem Sarkozy’ego nie ma żadnego powodu, by wpływy z VAT, jakim obciążone są sprzedawane paliwa, szły w górę. – Najprawdopodobniej ceny ropy nadal będą rosły. Moja propozycja jest więc następująca: ustabilizujmy wielkość tych wpływów – mówi. Nadwyżkę w przypadku Francji szacuje na 150 – 170 mln euro.
Z kolei francuska minister gospodarki Christine Lagarde dodała, że zamierza poruszyć podczas nadchodzącego szczytu G7 sprawę negocjacji z producentami ropy, którzy dostarczają na rynek zbyt mało paliw. Jej zdaniem najbogatsze kraje świata powinny przygotować wspólne stanowisko w tej kwestii i przedłożyć je eksporterom ropy.
Aby pomysł prezydenta Francji został wprowadzony w życie, musi jednak zyskać poparcie wszystkich 27 krajów Unii. Szanse na to są minimalne, bo jeszcze w roku 2005 ministrowie finansów UE odrzucili podobne rozwiązanie. Zdaniem Komisji Europejskiej byłoby ono też nierozsądne, bo wysłałoby zły sygnał do producentów ropy. – Brzmiałby on: podnoście ceny, my będziemy manipulować podatkami, a za wszystko zapłacą nasi konsumenci – mówił wczoraj Ferran Tarradellas, rzecznik KE.
Francuski przywódca uważa jednak, że w UE powinno dojść do przeglądu stawek VAT. Sugeruje, by 19,6 proc – najniższa stawka VAT na płyty z nagraniami muzycznymi i DVD – została zredukowana do 5,5 proc., jakimi obciążone są książki. Uważa, że jeśli nic się nie zmieni, to nikt we Francji nie będzie w stanie sprzedać płyty. Agencje nie omieszkały wypomnieć prezydentowi, że jego żona Carla Bruni wyda swoją płytę na początku lipca.