– Dostawcy nie sprzedają pojazdów, a my nie mamy co finansować. Branża transportowa ma kłopoty i przestała dokonywać nowych zakupów. Widać też, że firmy mają trudności z regularną spłatą należności. W ubiegłym roku było lepiej, większość umów była spłacana terminowo i rzadko trzeba było zamykać umowy ze względu na brak płatności – mówi Robert Samsel, członek zarządu Societé Generale Equipment Leasing.
Także Arkadiusz Etryk, prezes Raiffeisen Leasing, przyznaje, że klienci płacą z opóźnieniem. – Gospodarka rośnie, a transport jest niezbędny do jej rozwoju. Obecna sytuacja – wzrost cen paliw, mocny złoty – wymusza na firmach koncentrację na rynku krajowym i podnoszenie cen za oferowane usługi – uspokaja jednak Arkadiusz Etryk.
Jednak spora grupa firm transportowych nie kupuje dużej liczby nowych pojazdów, a wręcz rezygnuje z dostaw tych, które zostały zamówione kilka miesięcy temu. Niebagatelną rolę odegrała upadłość niemieckiej firmy transportowej Rico, obecnej też w Polsce.
– Ponad 1,5 tys. samochodów ciężarowych firmy, która zbankrutowała, zachwiało popytem i podażą aut – mówi Andrzej Krzemiński, prezes EFL, największej firmy na rynku.Branża transportowa, gdy szuka finansowania zewnętrznego na zakup pojazdów, najczęściej zgłasza się do firm leasingowych. O tym, że teraz nie potrzebuje go aż tak dużo, świadczą ostatnie miesiące.
Według danych Związku Polskiego Leasingu (ZPL) w kwietniu wartość udzielonego finansowania na zakup ciągników siodłowych, naczepy i przyczepy była o 10 proc. niższa niż w kwietniu 2007 r. Natomiast w przypadku ciągników siodłowych w ciągu pierwszych czterech miesięcy wartość wyleasingowanego sprzętu była o 3 proc. niższa niż przed rokiem. Ale jeszcze słabiej wyglądają dane majowe. W ubiegłym miesiącu firmy sfinansowały ciągniki siodłowe za kwotę już o ponad 26 proc. niższą niż w maju ubiegłego roku. Dla naczep był to prawie 21-proc. spadek. Zresztą cały leasing ruchomości był w tym miesiącu na minusie. Od stycznia do maja spadek finansowania tirów wyniósł już ponad 7 proc., a naczep – nieco ponad 1 proc. Z kolei dynamika wzrostu całego segmentu ruchomości (m.in. auta i maszyny) wyhamowała, bo wzrost wyniósł zaledwie kilkanaście procent wobec ponad 25 proc. po pierwszym kwartale. Zdaniem przedstawicieli branży kolejne miesiące mogą być jeszcze gorsze.