Agencja Nieruchomości Rolnych podniosła stawki za dzierżawę ziemi. Tłumaczy to rosnącym popytem na grunty. W styczniu ubiegłego roku zawierający umowy dzierżawcy płacili średnio w kraju równowartość 550 kg pszenicy (czyli 5,5 decytony, dawniej nazywanej kwintalem). W czwartym kwartale – już 690 kg. W połowie tego roku nowi dzierżawcy muszą już płacić średnio równowartość 8,4 dt za hektar. To drożej o 31 proc. niż na początku roku. W podobnej sytuacji są ci, którzy chcą przedłużyć wygasające umowy wieloletnie.
W jaki sposób ANR ustala stawki? – W większości umów dzierżawy czynsz wyrażony jest w pszenicy. Wpływ na jego wysokość mają ceny ziemi w przetargach nieograniczonych Agencji Nieruchomości Rolnych oraz cena pszenicy ogłaszana co kwartał przez GUS – mówi Wojciech Adamczyk z biura prasowego ANR. Wysokość stawek różni się w zależności od regionu, bo inne są ceny ziemi. Generalnie jednak rosną, i to nieprzerwanie od wielu lat. Teraz średnia za hektar to 11,7 tys. zł – o 100 zł więcej niż na początku roku. Przy rosnącej cenie ziemi ANR zmniejsza areał przeznaczany pod dzierżawę. Siedem lat temu wydzierżawiła 137 tys. ha, w 2004 r – 131 tys. ha, a w minionym tylko 42 tys. ha. – Gruntów do dzierżawy jest coraz mniej, a popyt na nie coraz większy. Stąd podwyżka czynszu – tłumaczy Grażyna Kapelko, rzecznik ANR.
Najwyższe czynsze płacą więc nowi dzierżawcy tam, gdzie na przetargach ziemia osiąga najwyższe ceny – na Mazowszu (roczny czynsz to 1023 zł/ha), Warmii i Mazurach (939 zł/ha) oraz Pomorzu Zachodnim (922 zł/ha) i Kujawach (903 zł /ha).
– Taki sposób naliczania opłat nie oddaje dynamicznie zmieniającej się sytuacji na rynku rolnym. Nowe czynsze agencja liczy, biorąc cenę pszenicy z pierwszego kwartału – 875 zł/t. Teraz pszenica staniała do 540 zł – 560 zł/t. Bardzo zdrożały środki produkcji i usługi, do tego zbierzemy połowę plonów, bo resztę zniszczyła susza. A czynsz, zamiast odzwierciedlać sytuację, tylko rośnie – mówi Roman Wiatrowski, szef Związku Pracodawców-Dzierżawców i Właścicieli Rolnych w Bydgoszczy.
– Nasi dzierżawcy płacą drugie co do wysokości najwyższe czynsze w kraju. A są to duzi gospodarze, którzy dzierżawią po kilkaset, a nawet kilka tysięcy hektarów. Oni nie mają przywilejów jak rolnicy, opłacają pracowników i składki ZUS. Do dziś nie dostali ulg w czynszu z racji klęski suszy. Rynek ziemi opanowany jest przez spekulantów, różnych warszawiaków i firmy, nie mamy szans na wykup gospodarstwa po cenie, na jaką nas stać. Dlatego domagamy się, by podstawą czynszu była klasa dzierżawionej ziemi i dochodowość z niej oszacowana przez rzeczoznawcę – mówi Wojciech Hołownia, prezes Warmińsko-Mazurskiego Związku Pracodawców i Dzierżawców, sam dzierżawiący ponad 500 ha państwowych gruntów.