Kupując kilka czy kilkanaście aut, przedsiębiorca nie może liczyć na duże rabaty u dilerów. Chyba że skorzysta z wynajmu. Przedstawiciel wypożyczalni Express Jakub Kogut podaje, że jego firma, kupując rocznie po kilkaset samochodów, otrzymuje upusty sięgające 25 proc. ceny detalicznej w sieci Citroena, do 20 proc. u Opla i 4 proc. u Toyoty. Przykładowo, decydując się na citroena C4, przedsiębiorca zapłaci 57 049 zł. Przez trzy lata użytkowania traci on co miesiąc na wartości 1024 zł. W przypadku opla astry III (cena 57 271 zł) miesięczna utrata wartości sięga 956 zł, natomiast toyoty corolli 762 zł przy koszcie 55 tys. zł. Po doliczeniu rabatów miesięczna utrata wartości dla citroena wynosi 628 zł, dla opla 638 zł, a dla toyoty 701 zł. Różnica dochodzi do blisko 400 zł miesięcznie i część z tej sumy oszczędza firma, która decyduje się na wynajem samochodów.

Oszczędności wynajmującego nie kończą się na niższych cenach wozów. Kupując samochód osobowy, przedsiębiorca może odliczyć do 6 tys. zł VAT. Natomiast w przypadku wynajmu odlicza VAT w całości. – Firmy leasingowe mają prawo odliczyć 100 proc. VAT przy zakupie aut osobowych; dzięki temu podstawą wyliczenia rat leasingowych jest wartość netto samochodu – wyjaśnia dyrektor handlowy LeasePlan Artur Sulewski. Dodaje, że decydując się na wynajem, firma płaci niże podatki, gdyż dla leasingu operacyjnego stanowią one koszt uzyskania przychodu, zmniejszając podstawę opodatkowania. Kolejną korzyścią z leasingu operacyjnego jest jego pozabilansowy charakter. Dzięki temu firma wynajmująca auta nie musi wykazywać ich w swoim bilansie. Według Sulewskiego korzyści to poprawa płynności, rentowności oraz kapitału obrotowego. Przedstawiciel LeasePlan szacuje, że już tylko ok. 30 proc. samochodów jest kupowanych przez firmy ze środków własnych i ten odsetek cały czas maleje.

Korzyści z wynajmu to także mniej zmartwień – przekonują przedstawiciele branży leasingowej. – Już w przypadku kilkunastu samochodów do ich zarządzania, rozliczania faktur, nadzoru nad serwisem potrzeba w firmie kolejnej osoby, której czas nie zostanie w pełni wykorzystany, więc zatrudnienie jej nie kalkuluje się pracodawcy – uważa Kogut. – Zajęcia te są pracochłonne i nie przedstawiają żadnej wartości dla przedsiębiorcy – dodaje Sulewski. Podaje przykład rozliczeń szkód z ubezpieczycielami, co może trwać miesiącami. – Podobnie jest z dochodzeniem zasadności napraw i ich kosztów – mówi. Firmom specjalizującym się w zarządzaniu flotami łatwiej kontrolować m.in. jakość napraw. – Z niektórymi lakierniami mamy milionowe obroty, co ułatwia utrzymanie wysokiego poziomu napraw. Szybciej wykryjemy także oszustwa, np. nieoryginalne części – uważa Kogut.

Firmy wynajmujące biorą na siebie kłopot ze sprzedażą starych samochodów. – Wymiana parku powoduje problemy całkiem prozaicznej natury, np. braku miejsca na parkingu – mówi Jakub Kogut.

Sulewski zauważa, że coraz więcej małych i średnich firm dostrzega korzyści z wynajmu samochodów. Powodem są mniejsze wydatki na flotę, a także wygoda. Przypomina, że np. firmy wynajmu w cenie usługi oferują auta zastępcze, natomiast kupując lub leasingując samochód, za auto zastępcze trzeba dodatkowo płacić. W ostatnich dwóch latach rynek wynajmu rośnie w Polsce o ponad 36 proc. rocznie i każda duża firma leasingowa ma dział wynajmu. Coraz częściej obsługuje on także małe firmy, które do niedawna miały problem ze znalezieniem dla siebie oferty, bo branża car fleet management koncentrowała się na dużych flotach.