Skonfiskowana we Włoszech partia 1,7 mln par skórzanych butów, wartych 20 mln euro, zawierała sześciowartościowy chrom, który jest całkowicie zabroniony w procesie garbowania skóry, gdyż ma własności rakotwórcze.
To kolejny w ostatnich tygodniach sygnał o szkodliwości chińskich produktów. Kilka tygodni temu sieć Conforama wycofywała ze sklepów we Francji partię sof wyprodukowanych w Chinach, których obicia zawierały silnie uczulające składniki.
Tymczasem wiele polskich firm odzieżowych czy obuwniczych opiera się na imporcie z Chin. Ok. 70 proc. wyrobów marek Reserved, Cropp, Henderson, Esotique czy Re-Kids należących do spółki LPP powstaje w Azji, z czego najwięcej w Państwie Środka. Firma współpracuje ze 150 – 200 dostawcami z tamtego rynku. Także NG2, największy sprzedawca obuwia w Polsce marek CCC, Boti, Quazi, importuje z Chin. – Produkujemy tam tylko buty syntetyczne, podobnie jak Adidas, Nike, Reebok. Obuwie skórzane naszych marek powstaje tylko w Polsce. Kontrole jakości u podwykonawców odbywają się regularnie i nie obawiamy się o jakość wyrobów ani odpływu klientów, którzy przestaną kupować chińskie wyroby – mówi Mariusz Gnych, członek zarządu NG2.
Chińskie produkty w ostatnich miesiącach nie mają dobrej prasy. Po skandalu z mlekiem w proszku, zatrutym melaminą, przez które zmarło kilkoro dzieci, a 54 tys. zachorowało, na świecie zawrzało. Kilkanaście państw wprowadziło zakaz importu chińskich produktów mleczarskich, w wielu – w tym w Polsce – ruszyło sprawdzanie, czy nie trafiły one na rynek. Problem może być szerszy – kilka dni temu także we Włoszech policja skonfiskowała zawierające chińskie mleko jogurty, artykuły z drobiu i warzyw, herbatniki i cukierki pochodzące z Chin.
8,5 mld zł wyniosła wartość chińskiego eksportu do Polski w 2007 r. W tym roku może się podwoić