Władze białoruskiego związku indywidualnych przedsiębiorców wystąpiły do rządu z wnioskiem o ochronę ich interesów na rynku bananów i owoców cytrusowych. Białoruscy importerzy twierdzą, że ich interesom zagrażają nielegalni handlarze z Rosji.

Ponad tydzień Rosjanie nie wpuszczali na swój rynek produktów mlecznych z Białorusi. Białorusini twierdzili, że z powodu „mlecznej wojny" ponoszą bardzo duże straty. Wczoraj doszło do wstępnego porozumienia Mińska z Moskwą i eksport białoruskiego nabiału do Rosji zostanie wznowiony.

Dziś białoruskie media odtrąbiły „wojnę bananową". Oficjalny związek przedsiębiorców białoruskich napisał dramatyczny list do wicepremiera Andreja Kobiakowa, żeby obronił rodzimych importerów bananów i cytrusów przed plajtą. Zdaniem przedsiębiorców w niemal 40 procentach białoruski rynek został zalany tanimi owocami z Rosji. Ich zdaniem Rosja konkuruje w sposób nieuczciwy, bo tamtejsi handlowcy płacą niższe cła przy rozładunku towarów w Sankt-Petersburgu, natomiast Białorusini muszą płacić podwójnie: raz przy rozładunku, powtórnie przy przekraczaniu granicy.

Białoruscy importerzy domagają się ujednolicenia kwestii celnych, Inaczej - w ich opinii - ciężko będzie mówić o uczciwej konkurencji pomiędzy importerami z Rosji i z Białorusi. Ich zdaniem banany i owoce cytrusowe powinny również być opatrywane znakami jakości, by na Białorusi nie pojawiał się towar czarnorynkowy.