Na liście największych światowych przedsiębiorstw publikowanej rokrocznie w lipcu przez amerykański dwutygodnik „Fortune” nigdy nie było tylu firm, które poniosły straty. Przy tym kłopoty finansowe mają te korporacje, które zwykle notowały solidny zysk. To przede wszystkim banki, ale i koncerny motoryzacyjne.
W rankingu jako jedyna polska firma znalazł się Orlen. W tym roku wskoczył aż na 249. miejsce z 477. rok temu. Jednocześnie polska spółka, mimo zanotowanej w ubiegłym roku potężnej straty, wskoczyła w tym roku na siódme. miejsce na zaszczytnej liście firm, których przychody w 2008 r. rosły najszybciej.
Wyraźnie widać, że dobrze powodziło się koncernom surowcowym, które odnotowały wyższe zyski dzięki boomowi cenowemu, który w 2008 r. trwał ponad pół roku. Dzięki temu Rosjanie wprowadzili w tym roku do światowej elity osiem firm (w ubiegłym roku znalazło się tam pięć z nich). Tyle że wśród tegorocznej rosyjskiej „złotej ósemki” jest tylko jedna firma, państwowy Sbierbank, która nie jest związana z rynkiem surowcowym. A Gazprom z zyskiem 29,8 mld dol. (22. miejsce w rankingu) jest drugą po Exxon Mobil najbardziej dochodową firmą na świecie.
Jeśli wziąć pod uwagę tempo wzrostu zysku, bezkonkurencyjny jest Nestle. Jego zysk za 2008 r. w porównaniu z rokiem 2007 wystrzelił aż o 87 proc.
Najwięksi przegrani to przede wszystkim banki. Na czele niechlubnej listy jest Royal Bank of Scotland, którego ubiegłoroczne straty przekroczyły 43 mld dol. To największa strata w historii brytyjskiej bankowości. Dziś RBS jest w 70 proc. własnością państwa, ponieważ rząd zmuszony został do zasilenia go z państwowej kasy.