Rosjanie poluzowują śrubę eksporterom

Kreml znosi obowiązkowe certyfikaty i kwarantanny dla części towarów rolnych z zagranicy. Polscy eksporterzy są sceptyczni

Publikacja: 12.03.2010 20:17

Kreml znosi obowiązkowe certyfikaty i kwarantanny dla części towarów rolnych z zagranicy

Kreml znosi obowiązkowe certyfikaty i kwarantanny dla części towarów rolnych z zagranicy

Foto: Fotorzepa, Rob Robert Gardziński

Władimir Putin wydał pisemne polecenie zniesienia systemu obowiązkowych pozwoleń, kwarantann i certyfikatów wymaganych przez rosyjską inspekcję fitosanitarną (Rossielchoznadzor) na część importowanych produktów. Między innymi na owoce, warzywa, zboża, nasiona, sadzonki, kwiaty, drzewka i tarcicę. Obowiązkowe certyfikaty mają zastąpić tzw. deklaracja zgodności wystawiana przez samego producenta na podstawie badań własnych.

Obecnie w Rosji, jak podaje agencja Nowosti, 78 proc. wszystkich towarów podlega certyfikowaniu, czyli potwierdzeniu zgodności z normami. W tym roku ten wskaźnik ma się zmniejszyć do 54 proc. W Unii certyfikat dotyczy 15 proc. sprzedawanej produkcji.

– Obowiązkowe certyfikaty to dla eksporterów dodatkowe koszty i bariery. Musi je posiadać każda partia wwożonego towaru. A i to nie gwarantuje, że nie zostanie z granicy cofnięta – mówi "Rz" Andrzej Karpiuk, radca rolny i przedstawiciel polskiego Ministerstwa Rolnictwa w Moskwie.

W ubiegłym roku weszła w życie doktryna bezpieczeństwa żywnościowego, która zakłada osiągnięcie przez Rosję samowystarczalności żywnościowej. Rząd wprowadził nowe normy fitosanitarne. Są one ostrzejsze od norm w Unii.

Firma Green Day pod Skierniewicami eksportuje rocznie do Rosji ok. 10 tys. ton jabłek. – Każda partia musi mieć certyfikat jednego z pięciu polskich laboratoriów zatwierdzonych przez Rosjan. Do tego jeszcze dwa świadectwa naszych inspekcji. Jabłka, które je cała Unia, do Rosji się nie nadają, bo tak wyśrubowali tam normy. Dlatego nie wierzę, by się coś zmieniło na lepsze. Z roku na rok jest coraz trudniej – mówi Lidia Jaworska, kierownik eksportu Green Day.

Piotr Kaczor, prezes Stowarzyszenia Polskich Szkółkarzy i producent drzewek owocowych w powiecie łukowskim, od połowy ubiegłego roku czeka na certyfikat eksportowy rosyjskich służb sanitarnych. – W połowie roku gościliśmy rosyjskich inspektorów. W sumie po trzy osoby w dwóch turach spędziły u nas od dwóch do czterech tygodni. Pobrali po trzy próbki, z każdego z 18 gospodarstw szkółkarskich. Choć to urzędnicy państwowi, to przebywali na nasz koszt – najlepsze hotele (np. w Warszawie to był Sobieski), wyżywienie, przejazdy. Koszty podzieliliśmy między sobą. Moją firmę kosztowało to 2400 zł. Potem dostaliśmy e-mailem potwierdzenie, że z naszymi próbkami wszystko jest w porządku i zapadła cisza. Do dziś nikt z nas nie dostał od Rosjan certyfikatu – opowiada Piotr Kaczor. Dodaje, że Rosja to potężny rynek dla polskich sadowników i niezależnie od biurokracji trzeba tam być

Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Polski rynek akcji – optymistyczne prognozy na 2025 rok
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Eksport polskiego uzbrojenia ma być prostszy
Biznes
Jak skutecznie chronić rynek Unii Europejskiej
Biznes
„Rzeczpospolita” o perspektywach dla Polski i świata w 2025 roku
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Czy Polacy przestają przejmować się klimatem?