Państwo dopłaca każdego roku miliard złotych do kolejowych stawek, ale przewoźnicy narzekają, że i tak są zbyt wysokie, a jakość torów – fatalna. – Jeżeli chcemy sprawnej, szybkiej kolei, to musimy za nią zapłacić – mówią spece od kolejowej infrastruktury.
Podczas zorganizowanej przez Railway Market Forum konferencji „Zasady i koszty dostępu do infrastruktury kolejowej” prezes odpowiadającej za kolejową infrastrukturę spółki PKP PLK Zbigniew Szafrański potwierdził, że trwają rozmowy z Ministerstwem Infrastruktury o stworzeniu wieloletniego kontraktu dla PLK. Miałby polegać na wynajęciu PLK przez resort do zarządzania kolejową infrastrukturą.
– PLK nie musi być właścicielem torów, terenów pod nimi oraz terminali załadunkowych. Podobnie jak Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad Polskie Linie Kolejowe zarządzałyby jedynie państwowym majątkiem – tłumaczy Szafrański. Dodaje, że kontrakt powinien być podpisany na pięć lat, aby zapewnić stabilność finansowania.
Obecna dotacja ustalana jest każdego roku i PLK nie wie, jakich pieniędzy może się spodziewać w przyszłości. Kontrakt zostanie przygotowany do podpisania za rok – dwa. Trwają ustalenia dotyczące sposobu wyliczeń kosztów utrzymania infrastruktury. Dyrektor działu bezpieczeństwa ruchu kolejowego w Zespole Doradców Gospodarczych Tor Ryszard Węcławik podkreśla, że aby kontrakt mógł wejść w życie, musi zostać znowelizowana ustawa o transporcie kolejowym. Przewodniczący Railway Biznes Forum Henryk Klimkiewicz uważa, że zarządca infrastruktury powinien być rozliczany z wykorzystania sieci, np. poprzez powiązanie dopłat z liczbą sprzedanych przewoźnikom pociągokilometrów.
Obecny system utrzymywania i zarządzania kolejową infrastrukturą nie służy ani przewoźnikom kolejowym, ani PLK. – Bilansujemy się na 7 tys. km linii, pozostałe 12 tys. km przeznaczamy do zajeżdżenia. Nie mamy pieniędzy na remonty wszystkich odcinków – tłumaczy prezes PLK.