Toyota po trzęsieniu ziemi zapowiedziała, że zamierza przenieść fabryki komponentów do Chin. Nadal bowiem spada produkcja aut w fabrykach w USA i Japonii. To samo grozi zakładom europejskim. Kłopoty ma także Honda. Nissanowi udało się wznowić produkcję elektrycznego Leafa. W najlepszej sytuacji jest Mazda, która ma swoje fabryki tylko na południu Japonii, tam też zgromadzili się jej dostawcy.

Pozostałe zakłady mogą jednak stanąć ponownie, kiedy skończą się zapasy niewielkiego komponentu – czujnika przepływu powietrza w układzie zasilania. Brakuje również uszczelek i innych produktów z kauczuku.

A analitycy już ostrzegają: japońskie samochody podrożeją. – Będzie ich mniej, już widać to na placach dilerów, więc muszą być droższe. A auta japońskie zawsze miały swoich zwolenników – mówi Michelle Krebs z Edmunds.com. Toyota zapewnia, że będzie się starała tak szybko jak jest to możliwe wznowić produkcję aut hybrydowych.

Wpływ trzęsienia ziemi widać także na rynku zegarków. Po styczniu i lutym eksport szwajcarskich zegarków był o 18 proc. wyższy niż w 2010. Kepler Capital Markets w styczniu prognozowała wzrost eksportu w całym 2011 roku na 10 proc., teraz obniżyła szacunki do 7 proc., ma sięgnąć 17 mld franków (ok. 52 mld zł).  Japonia pozostaje jednym z głównym odbiorców szwajcarskich zegarków. Na początku roku dostawy wzrosły po raz pierwszy od czterech lat. Branża optymistycznie patrzyła na roczne wyniki.  Jednak po trzęsieniu ziemi nastroje są dużo gorsze. Japończycy są jednymi z najlepszych klientów – kupują zegarki zarówno w swoim kraju, jak i podczas zagranicznych wyjazdów. Jednak teraz mają znacznie poważniejsze problemy, niż kupowanie nowych zegarków – napisali analitycy z firmy Kepler Capital Markets.