Chodzi o "Infrastrukturę i środowisko", największy program operacyjny w historii Unii Europejskiej (budżet – 37,6 mld euro, wkład UE – 27,9 mld euro). Wczoraj obradował tzw. komitet monitorujący tego programu. Zdecydował o przesunięciach pieniędzy oraz podziale dodatkowych środków.
Wpłynęły one z dwóch źródeł, z tzw. dostosowania technicznego i krajowej rezerwy wykonania. Dostosowanie to pieniądze (632,4 mln euro), które Polska otrzymała z Brukseli w nagrodę za wyższy od zakładanego wzrost PKB w latach 2007 – 2009. 267 mln euro z tej sumy trafiło do "Infrastruktury i środowiska". Rezerwa to specjalna pula pieniędzy, 1,33 mld euro, wydzielona przez Ministerstwo Rozwoju Regionalnego z funduszy strukturalnych. To nagroda za szybkie tempo wydatków i efektywność realizacji programów operacyjnych. Do programu trafiło z niej 157,2 mln euro.
Jednak to nie dodatkowe środki, które zasiliły pule m.in. na inwestycje z zakresu infrastruktury kultury czy szkolnictwa wyższego, były najważniejsze. Najbardziej kontrowersyjne miało być przesunięcie 1,2 mld euro oszczędności z projektów kolejowych na inwestycje drogowe.
Przedstawiciele rządu rozmawiają już o nim z Komisją Europejską. Choć Bruksela jest temu niechętna, to komitet zaakceptował przesunięcie przy zaledwie jednym głosie sprzeciwu. Jak mówiła w poniedziałek Elżbieta Bieńkowska, minister rozwoju regionalnego, Bruksela nie musi podkreślać, że w Polsce potrzeba środków na kolej.
– Nie trzeba mnie absolutnie przekonywać do tego, że inwestycje kolejowe są istotne, być może istotniejsze od drogowych – mówiła szefowa resortu rozwoju, tłumacząc, że problem tkwi w tym, że projekty muszą być przygotowane, a pieniądze wydane do końca 2015 r. – A my w tej chwili takiej gwarancji ze strony kolei nie mamy – podkreśliła.