Wypadek w kopalni Krupiński. Dwóch górników nie żyje

Udało się uratować czterech zasypanych. Piąty zmarł. Podczas akcji zginął jeden ratownik, drugi jest poszukiwany

Publikacja: 07.05.2011 01:48

KWK Krupiński

KWK Krupiński

Foto: Fotorzepa, Tomasz Jodłowski TJ Tomasz Jodłowski

32 górników znalazło się w zagrożonym rejonie, gdy w czwartek wieczorem doszło do zapłonu metanu na głębokości 800 m w kopalni Krupiński w Suszcu koło Pszczyny.

Pierwsze informacje były uspokajające – większość wyszła o własnych siłach, dwóch jest lekko rannych.

Ale ok. godz. 23 okazało się, że pod ziemią uwięzionych jest pięciu górników. Rozpoczęła się akcja ratunkowa. – Jest z nimi kontakt, ratownicy wiedzą, gdzie są – mówiła Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka Jastrzębskiej Spółki Węglowej, do której należy kopalnia. Uspokajała, że życiu rannych, którzy trafili do szpitali w Jastrzębiu i Siemianowicach Śląskich, nie zagraża niebezpieczeństwo.

Przed godz. 1 ratownicy wydobyli jednego z pięciu uwięzionych.

Przed kopalnią na wieści o pozostałych czterech kolegach czekali górnicy, którzy skończyli szychtę lub z powodu wypadku nie zjechali na dół.

Reklama
Reklama

– Na dole jest bardzo gorąco, a gęsty dym utrudnia akcję, ratownicy nie mogą zacząć transportu – relacjonowała rzeczniczka JSW.

Do zapłonu metanu doszło w kopalni Krupiński na głębokości 800 m

Przed godz. 4 w piątek przyszła gorsza wiadomość. – W akcji zaginęło dwóch ratowników, nie ma z nimi kontaktu – poinformowała Jabłońska-Bajer. Pozostałych ratowników wycofano z miejsca wypadku ze względu na ich bezpieczeństwo (w całej akcji udział brało na zmianę ok. 150 ludzi).

Godzinę później wiceprezes Wyższego Urzędu Górniczego Wojciech Magiera tłumaczył, że akcja jest utrudniona, bo warunki na dole są skrajnie trudne. – Temperatura 40 – 45 stopni, duża wilgotność. Czterej górnicy mają głowy schowane w rozciętym lutniociągu (rura transportująca na dole świeże powietrze – red.), mogą oddychać –  zapewnił.

Przed godz. 8 prezes JSW Jarosław Zagórowski poinformował, że utracono kontakt ze wszystkimi na dole.

Na szczęście niedługo potem łączność przywrócono i w piątek przed południem trzech kolejnych górników wydobyto i przewieziono do szpitali. Ostatni z uwięzionych pod ziemią zmarł.

Reklama
Reklama

Podczas akcji ratunkowej zginął 36-letni ratownik. W kopalni pracował od 17 lat. Do zamknięcia tego numeru „Rz" nie udało się odnaleźć drugiego, 34-letniego ratownika. I to mimo trzykrotnego przeszukania miejsca wypadku. Stan dziewięciu rannych górników jest stabilny.

Do wypadku doszło, gdy związkowcy z JSW i zarząd podpisywali porozumienie przed giełdowym debiutem, w ostatnim dniu strajku włoskiego, podczas którego załoga zapowiadała „drobiazgowe przestrzeganie BHP".

– Ta kopalnia jest metanowa, ale nigdy nie doszło do takiego zdarzenia jak w czwartek – komentował Andrzej Józefczyk, przewodniczący związku Kadra w kopalni Krupiński, który 25 lat przepracował pod ziemią.

– To dziwny wypadek – mówił „Rz" wojewoda śląski Zygmunt Łukaszczyk, który przyjechał na miejsce. – Ta ściana wydobywcza została oddana do użytku 12 kwietnia, tam nie pracował kombajn, z którego iskra mogłaby spowodować pożar.

Prezes WUG Piotr Litwa powołał specjalną komisję, która zbada przyczyny wypadku.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki k.baca@rp.pl

32 górników znalazło się w zagrożonym rejonie, gdy w czwartek wieczorem doszło do zapłonu metanu na głębokości 800 m w kopalni Krupiński w Suszcu koło Pszczyny.

Pierwsze informacje były uspokajające – większość wyszła o własnych siłach, dwóch jest lekko rannych.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Reklama
Biznes
Polskie start-upy bez pieniędzy, odbudowa Ukrainy i współpraca Paryża z Londynem
Biznes
Pepco więcej sprzedaje i rusza ze skupem akcji
Biznes
102 przypadki konfiskaty prywatnych majątków w Rosji. Miliardy dolarów na wojnę
Biznes
Największy atak na Ukrainę, InPost z kolejnym przejęciem, Polska celem hakerów
Biznes
Czy grozi nam cybernetyczna kapitulacja? Wojna w internecie się nasila
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama