Zdarza się, że wypadek przy pracy powoduje fatalne skutki nie tylko dla pracownika, ale i całej firmy. W branży BHP znane są przypadki, gdy konieczność wypłacenia odszkodowań pociągnęła za sobą bankructwo przedsiębiorstwa. Podstawą wyroków zasądzających renty i odszkodowania na rzecz ofiar wypadków, sięgające czasem setek tysięcy złotych (oprócz świadczeń wypłacanych przez ubezpieczyciela), było nieprzestrzeganie w zakładach przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy.
Wiele małych firm nigdy nie korzystało z usług specjalistów BHP, choć są one powszechnie dostępne i stosunkowo niedrogie.
– Sporo pracodawców uważa, że służby BHP istnieją po to, aby ich nękać. Nie uświadamiają sobie, że dzięki nam mogą uniknąć ryzyka wielkich strat finansowych z upadłością włącznie – podkreśla Piotr Pietras, właściciel firmy usług BHP MER w Warszawie.
– Nie jest tak, jak często sądzą przedsiębiorcy, że naszym zadaniem, podobnie jak związków zawodowych, jest obrona i wspieranie pracowników przeciw pracodawcom. Tu chodzi o zabezpieczenie interesów obu stron – wyjaśnia Joanna Dymowska-Moussa, współwłaścicielka warszawskiej spółki Delphi.
Przypominają sobie po wypadku
Przepisy BHP muszą być przestrzegane nawet w najmniejszych firmach zatrudniających np. jednego pracownika. Przy zatrudnieniu do 20 osób (do dziesięciu osób w przypadku branż, w których ryzyko wypadków jest szczególnie duże) odpowiedzialność za to ciąży bezpośrednio na szefach przedsiębiorstw. Jeśli przekracza to ich możliwości – co ze względu na złożoność i rozległość zagadnień BHP jest naturalne – powinni korzystać z pomocy fachowców.