Koncern z USA dostarczył 477 samolotów cywilnych, zgodnie z zapowiedzią, że będzie to około 480 i poprawił się wobec 2010 r., gdy osiągnął liczbę 462. Portfel zamówień netto (po odjęciu anulowań) wyniósł 805 względem 530 rok wcześniej, co jest nowym rekordowym osiągnięciem dzięki popularności szlagierowych B737 i szerokokadłubowych B777.
Po długim zastanawianiu się nad strategią, która zaspokoiłaby rosnący popyt na mniejsze maszyny, ale oszczędniejsze w eksploatacji (paliwo) Boeing zanotował w 2011 r. najmniejszy w 40-letniej rywalizacji z Airbusem udział w światowym rynku. W tym roku liczy na odwrócenie tendencji dzięki nowej wersji swego bestsellera rynkowego B737 MAX, z nowymi silnikami. Dotąd 15 klientów zamówiło albo zgłosiło chęć kupna ponad 1000 takich samolotów.
Przeciętnie obaj producenci dzielą się po połowie rynkiem odrzutowców cywilnych o wartości 100 mld dolarów rocznie. Jeśli chodzi o zamówienia brutto, to Boeing miał 921 sztuk i 38 proc. rynku, a Airbus do końca listopada 1521 sztuk. Specjaliści oceniają, że Airbus mocno przekroczy 1600 w całym roku, ostateczne dane poda 17 stycznia.
Wiceprezes Boeinga ds. marketingu, Randy Tinseth przyznał, że Airbus zdobył na początku 2011 r. duże kontrakty, ale dodał, że fala odwróciła się na korzyść jego firmy po ogłoszeniu planów produkcji 737 MAX, który ma wejść do eksploatacji w 2017 r.
Analityk z Wedbusch Securities, Kenneth Herbert ocenia jednak, że w 2011 r. Boeing rozczarował pod względem dostaw, zwłaszcza B787 Dreamliner, ale jego portfel zamówień jest imponujący. Amerykanie maja w nim 3771 samolotów.