Fabryka Maruti Suzuki niedaleko Delhi zawiesiła produkcję w związku z zajściami i zniszczeniami. Policja otoczyła kordonem teren zakładu, przywróciła spokój i aresztowała dotąd 88 osób po gwałtownych zamieszkach w środę, kiedy doszło do utraty życia, obrażeń, niszczenia pomieszczeń biurowych, wyposażenia zakładu i podpaleń.
Na skutek zajść zginęła jedna osoba, prawdopodobnie szef działu kadr, ale ciało zostało mocno spalone, co utrudnia identyfikację. Do Manesar sprowadzono rodzinę zaginionego, by pomogła w ustaleniu tożsamości.
Ponad 90 pracowników dyrekcji i nadzoru zostało rannych, 50 trafiło do szpitali ze złamaniami, ranami głowy i innymi obrażeniami; część trafiła na oddziały intensywnej terapii. 9 policjantów musiało też skorzystać z pomocy lekarskiej.
Początek zajść
Wszystko zaczęło się w środę rano od pobicia zwierzchnika przez pracownika z produkcji. Dyrekcja chciała ukarać winnego, ale w jego obronie stanął związek zawodowy Maruti Suzuki Workers Union, a następnie jego ludzie zablokowali członkom dyrekcji wyjście z biur.