Jutro sejmowa Komisja Infrastruktury będzie rozpatrywać projekt nowelizacji prawa telekomunikacyjnego. Obok wielu kontrowersyjnych w niej spraw jest próba pozamiatania problemu z przetargiem na częstotliwości radiowe 1800 MHz z 2009 r., jaki do dzisiaj ciąży kontrolowanej przez Zygmunta Solorza-Żaka grupie funduszu NFI Midas.
Trzy lata temu należące dzisiaj do funduszu spółki Centernet i Mobyland wygrały (m.in. z trzema dużymi sieciami komórkowymi) przetarg o częstotliwości 1800 MHz. Regulator rynku telekomunikacyjnego chciał wpuścić na rynek nowych graczy, więc tak określił zasady przetargu, że wielcy nie mieli szans. Oczywiście zaraz zaskarżyli przetarg, zażądali jego unieważnienia i powtórzenia.
Urząd Komunikacji Elektronicznej w sądzie przegrał, ale zamiast unieważnić przetarg, powtórzył tylko jeden z jego etapów, co nie mogło wpłynąć na ostateczny wynik. – Chcieliśmy utwierdzenia wyników przetargu, bo przedsiębiorcy nie powinni ponosić odpowiedzialności za domniemane błędy formalne. Postępowanie dotyczyło spraw formalnych, a nie merytorycznych, a wyrok sądu uważaliśmy za skandaliczny – mówi Anna Streżyńska, która kierowała UKE w czasie przetargu i dalszej sądowej batalii.
Dzięki postawie UKE
Centernet i Mobyland już pod kontrolą Solorza mogły uruchomić pierwszą w Polsce sieć mobilnego dostępu do Internetu w nowoczesnej technologii LTE, ale jej prawa do wylicytowanych częstotliwości od strony prawnej były (i są) podważane. Sądowa batalia trwa.
Czekająca już w Sejmie nowela prawa telekomunikacyjnego umożliwia UKE dowolne potraktowanie odwołań od wyników przetargu, jak również zastosowanie go do spornej sprawy. – Uważamy, że ten zapis byłby niekonstytucyjny – mówi Cezary Albrecht z PTC, która przegrała przetarg i najaktywniej walczy w sądzie o odwrócenie jego skutków.